12.04.2014

Rozdział 2

- Jasna cholera! – wykrzyknął Harry, kiedy opuszki jego palców musnęły skórę mojego policzka na co oboje podskoczyliśmy w zaskoczeniu. Zaśmiał się z niedowierzaniem, a potem wyciągnął rękę, żeby dotknąć mnie ponownie, ale ja zrobiłam krok w tył.
- Co się stało? – zapytał, marszcząc brwi w dezorientacji.
- Uh, to jest… - dukałam, plącząc się w słowach. – To jest po prostu dziwne i ja… Muszę iść. – obróciłam się, potykając o własne nogi i ruszyłam prosto w stronę schodów, prowadzących w dół do szafy.
- Czekaj. – odezwał się Harry zza moich pleców i zanim zdążyłam zorientować co się dzieje, jego palce owinęły się wokół mojego nadgarstka, przyciągając mnie z powrotem.
- Wrócisz tu, prawda? – Jego pytanie było czymś, czego nawet nie rozważałam, ponieważ ‘tak’ było jedyną szczerą odpowiedzią i wiedziałam to już od momentu, w którym zdjęłam zatrzask z drzwi. Patrzyłam na niego, wciąż wstrzymując się z udzieleniem odpowiedzi, żeby zobaczyć jego reakcję.
Opuścił intensywne spojrzenie bladych oczu na swoje palce, które były asekurująco owinięte wokół mojego nadgarstka. Sposób w jaki układały się rysy jego twarzy pozwolił mi sądzić, że próbuje rozgryźć jak to jest możliwe.
- Może możesz dotknąć każdego. – powiedziałam, ignorując jego poprzednie pytanie. – Jestem pewna, że nie jestem tą wyjątkową. – próbowałam wymyśleć inne rzeczy do powiedzenia, aby odciągnąć jego uwagę od wpatrywania się w nasze stykające się skóry, ale potrząsnął głową, zanim z powrotem przeniósł wzrok na moje oczy.
- Nie. Kilka lat temu był tu pośrednik nieruchomości, który chciał sprzedać ten dom pewnej rodzinie. Rozglądali się tu i chcieli też zobaczyć strych. No wiesz do przechowywania różnych rzeczy i tak dalej? – pokręciłam głową, kiedy spojrzał na mnie, oczekując odpowiedzi. – Cóż ojciec był totalnym kutasem i krzyczał na swojego synka, kiedy weszli tutaj, więc próbowałem uderzyć go od tyłu, ale nic się nie wydarzyło.
- Moja dłoń po prostu przeszła przez niego i skończyło się na tym, że ten mały chłopiec zobaczył mnie, więc jego mama powiedziała, że rozejrzą się za innym domem, ponieważ myśl o duchu niepokojącym jej dziecko to dla niej zbyt wiele.
- Oh. – wymamrotałam, odwracając wzrok od jego bladych oczu na zakurzoną podłogę.
- Taa… - Harry przytaknął niezręcznie.
- Rose jesteś tam? – zawołał głos pod nami i podskoczyłam zaskoczona, zdając sobie sprawę, że to moja mama.
- Ja… Musze iść. – wybełkotałam, obracając się po raz drugi i zaczęłam schodzić po schodach.
- Do zobaczenia później? – zapytał, kucając po to, aby wyjrzeć na mnie przez otwór w podłodze strychu.
- Nie możesz nawiedzać całego domu jak normalny duch? – zapytałam z sarkastycznym rozbawieniem. Zaśmiał się na moje pytanie i pokręcił przecząco głową.
- Właściwie to nie. Utknąłem tutaj.
- Oh. – wymamrotałam, przytakując głową. Zdecydowałam, że pytanie ‘dlaczego’ zostawię na później.
- Ale zamierzasz tu wrócić, prawda? – zapytał niecierpliwie Harry, kiedy zaczęłam podnosić rampę ze schodami. Przyglądał mi się uważnie, a jego spojrzenie wyglądało na błagalne.
- Tak, wrócę później. – uśmiechnęłam się i zamknęłam rampę.
Wzdychając, gdy Harry zniknął za białym drewnem, wyszłam z szafy, zamykając za sobą drzwi. Jak na zawołanie do pokoju weszła moja mama, trzymając w swoich dłoniach akcesoria do sprzątania.
- Pukanie to za dużo? – parsknęłam poirytowana.
- Cóż mamy przed sobą długi dzień, a ten dom jest naprawdę ogromny, więc sprzątanie obowiązuje wszystkich. – zmierzyła mnie wzrokiem, wręczając mi wszystko, co trzymała w swoich dłoniach. – Myślę, że powinnaś zacząć od swojego pokoju.
- Jasne. – wymamrotałam, mrużąc na nią oczy, ale zignorowała mnie, zamiast tego rozglądając się po pomieszczeniu.
- To mały pokój Rosie. Zakładałam, że wybierzesz coś większego. – chciałam zacząć mówić jej o strychu, ale wydawała się go nieświadoma, co w gruncie rzeczy było mi na rękę.
To byłoby moje miejsce, w którym mogłabym się ukrywać.
- Cóż, ten mi się podoba. – oświadczyłam zwyczajnie, akceptując fakt, że poprawianie jej odnośnie mojego imienia było bezcelowe.
- No tak to twoja sprawa. Musisz tylko umyć podłogę i oczyścić ściany z kurzu, a wtedy powiem ludziom od przeprowadzki, żeby przynieśli tu twoje łóżko i inne rzeczy.
- Dla mnie bomba. – wymamrotałam, odchodząc od niej do okna i wyglądając na podwórze. Wyglądało trochę przerażająco i byłam szczęśliwa, że mam szeroki wybór zasłon do powieszenia.
- Idę pomóc Connerowi i innym na dole. Mamy mnóstwo do zrobienia przed przybyciem gości.
- Gości? – powtórzyłam, obracając się gwałtownie, aby spotkać się z jej oczami.
- Tak, chociaż goście to chyba nie jest właściwe słowo. Conner i ja pomyśleliśmy, że dobrym pomysłem będzie wynajęcie kilku pokoi studentom z liceum w mieście, którzy nie mają gdzie zamieszkać.
- Masz na myśli to, że będzie tu więcej ludzi? – zapytałam z niedowierzaniem, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. – Co do cholery mamo? Masz zamiar sprawić, że będę wyglądać na jeszcze większego dziwaka! Nie mogę uwierzyć w to, że ty i Conner mogliście mi to zrobić.
- Rosie to jest…. – ale przerwałam jej, nie w nastroju do wysłuchiwania jej prób załagodzenia sytuacji. Okazywało się, że nie zdawała sobie sprawy z tego, że chciałam, aby wszyscy zostawili mnie w spokoju.
- Nie mamo! Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że inni bardzo szybko wyrabiają sobie o mnie opinię, a z ludźmi, którzy będą chodzić ze mną do tej samej szkoły i równocześnie mieszkać tutaj…. Będę wyśmiewana i oceniana w moim własnym domu!
- To się nie stanie. – zaprotestowała. Zaśmiałam się z niedowierzaniem, walcząc z chęcią rzucenia mopem pomiędzy mnie a nią.
- Tak, stanie! Ale ty tego nie rozumiesz mamo!
Zaczęła ponownie protestować, a ja po prostu potrząsnęłam głową, zaciągając się głęboko powietrzem.
- Proszę po prostu wyjdź. Zostaw mnie samą. – pozwoliłam tym słowom wyślizgnąć się z moich ust w ostatniej próbie utrzymania odrobiny zdrowego rozsądku, która mi pozostała, z czego moja mama musiała zdać sobie sprawę, bo westchnęła i pokręciła głową. Obróciła się na piętach i otworzyła drzwi, za którymi zniknęła sekundę później.
W tym momencie pragnęłam mojego łóżka tylko po to, żebym mogła klapnąć na nie w klęsce, schować twarz w poduszce i krzyczeć. Zdążyłam już wszystko znienawidzić. Wszystko z wyjątkiem strychu. Moje myśli powędrowały do Harry’ego i  zaczęłam zastanawiać się, czy z moim mózgiem było wszystko w porządku.
Co jeśli on nie był prawdziwy? Nawet jako duch?
Potrząsając głową, odrzuciłam tę myśl na bok i to samo zrobiłam z pomysłem powrotu na górę. Zamiast leżenia na łóżku, którego tu nawet jeszcze nie było, złapałam za mopa i zaczęłam czyścić warstwę kurzu pokrywającą podłogę. Woń świeżej sosny silnie zaatakowała mój nos, a ciemne, twarde drewno podłogi zaczęło zachwycać moje oczy.
Władowywałam moją złość na tej pięknej podłodze, naciskając trochę mocniej na mopa i przesuwając nim po całym pokoju w jakimś niewyjaśnionym wzorze. Przeprowadzka tutaj wydawała mi się karą i to jedną z tych okropniejszych. A myśl o mieszkających tutaj nastolatkach, z którymi prawdopodobnie będę chodzić do szkoły, przerażała mnie i irytowała.
Moja mama nigdy nie rozumiała i prawdopodobnie nigdy nie zrozumie jak straszne okazywało się moje życie. Kiedy znajdowałam nowych przyjaciół, byłam szczęśliwa i zadowolona, ale w jakiś sposób oni zawsze dowiadywali się o wypadku, myśląc, że to ja byłam jego przyczyną.
Potem w roztargnieniu wpychali mnie w kategorię dziwaków i zostawiali samą, próbując zapomnieć, że kiedykolwiek byli powiązani z taką chorą na umyśle morderczynią. Ale jak ośmiolatka mogła zabić swojego ojca?
Mój umysł wtedy nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jaki naprawdę był świat i był zdecydowanie niedojrzały do planowania i uczestniczenia w morderstwie. Ale w jakiś sposób, wszyscy nadal mnie o to obwiniali. Miałam szczęście, że była jedna osoba, oprócz mojego wujka, która nie obarczała mnie winą.
Był to sędzia, który wziął tę sprawę. Kiedy podrosłam, powiedziano mi, że uważał on, iż nawet pomysł ośmioletniej dziewczynki zabijającej swojego ojca był absurdem i uznał to za dziwny wypadek. Conner i ja myśleliśmy dokładnie tak samo.
Niestety, nie sądziłam, że moja mama również tak widziała tę sprawę.
Mogłam zobaczyć smutek w jej oczach, kiedy znajdowała się w pobliżu mnie, wywodzący się z myśli, że zamordowałam jej męża. Wydawała się odsuwać na bok fakt, że miałam osiem lat i byłam niczego nieświadoma. Że nie miałam nawet najmniejszego pojęcia, gdzie mój tata poszedł, kiedy umarł.
Wiedziałam jedynie, że wyszedł, a powrót zajmował mu sporo czasu.
Złościła mnie myśl, że ona, moja własna mama, uważała, że mogłam zrobić tak okropną rzecz, jak zabicie mojego własnego taty. Jeszcze bardziej złościło mnie to, że traktowała mnie, jakbym wciąż była tamą ośmioletnią dziewczynką, która potrzebowała stałej kontroli.
Przez większość dni chciałam być sama. Powód był prosty: nikt nie przeszedł przez to, co ja i nikt nie wiedział jak to jest. Podobnie jak wszyscy moi starzy przyjaciele, ludzie uciekali i unikali mnie, kiedy usłyszeli wiadomość, że ta nieśmiała brunetka zamordowała własnego ojca.
To nie jest dokładnie ten tytuł, który chcesz pokazywać wszystkim naokoło.
- Wciąż tu jesteś dzieciaku? – mój wujek zawołał zza zamkniętych drzwi.
- Tak. – odpowiedziałam i tak szybko, jak to zrobiłam, on otworzył drzwi, wchodząc do środka.
- Podobał ci się strych? – jego głos zamienił się w szept, na co podniosłam brwi z rozbawieniem.
- Nikt inny o nim nie wie? – zapytałam z zaciekawieniem. Wzruszył ramionami i posłał mi popisowy uśmiech.
- Założyłem, że będziesz potrzebowała czegoś, żeby się ukryć i uciec od wszystkich. Plus, pomyślałem, że to coś osobistego.
Posyłam mu mały uśmiech i odepchnęłam powracające, wyblakłe wspomnienia o moim tacie.
- Jest naprawdę zakurzony, ale myślę, że mi się podoba. – odniosłam się do jego poprzedniego pytania, a on uśmiechnął się szeroko, usatysfakcjonowany.
- Cóż, wróciłem tu, aby zobaczyć, czy nie potrzebujesz pomocy przy jego sprzątaniu.
- Uh – wydukałam. Harry był na górze i jeśli pokazałby się, podczas gdy Conner też tam będzie, prawdopodobnie musielibyśmy się stąd wyprowadzić, ponieważ wiedziałam, że moja mama mogłaby zareagować tak samo jak matka tamtego małego chłopca, o którym Harry opowiadał mi wcześniej.
 Moje myśli debatowały ze sobą na temat tego, czy to jest dobry pomysł, ale ja pośpieszyłam z odpowiedzią.
- Przydałaby mi się pomoc. – uśmiechnęłam się, a mój wujek odwzajemnił się tym samym, udając błazna.
- Pójdę wziąć kilka rzeczy do sprzątania i oh zgadnij co jeszcze?
- Co? – zapytałam zniecierpliwiona, kiedy zatrzymał się w drzwiach, stojąc bokiem do mnie.
- Jest jeden dodatkowy materac w ciężarówce, więc jeśli chciałabyś go na strychu, mógłbym się tym jutro zająć, kiedy ty i twoja mama pójdziecie zapisać cię do szkoły.
Przewróciłam oczami na myśl o szkole, ale wymamrotałam krótkie ‘tak’ i ‘dziękuję’, po którym uśmiechnął się i wyszedł na korytarz, zamykając za sobą drzwi i zostawiając mnie samą. Zajęło mi minutę przetworzenie tego wszystkiego, zanim zdałam sobie sprawę, że mam ograniczoną ilość czasu, aby ostrzec Harry’ego, żeby pozostał w ukryciu.
Szybko popędziłam w stronę szafy, otwierając drzwi i spuszczając rampę. Byłam dość bystra, żeby odejść w pośpiechu i uniknąć większej części kurzowego prysznica, który wypełnił powietrze naokoło mnie. Pociągając nosem i kaszląc, wspięłam się po schodach i spotkałam parę jasnych oczu, tak szybko jak tylko moje własne znalazły się powyżej linii podłogi.
- No zobaczcie kto wrócił. I mogę dodać, że strasznie szybko.
- Tak, tylko po to, aby ocalić twój głupi tyłek. – odparowałam, a moje słowa prawie wyczyściły jego bezczelny uśmieszek przyklejony do twarzy. Ale zdawało się, że jest zbyt pewny siebie, żeby przejąć się moimi złośliwymi uwagami.
- Zawsze chciałem spotkać superbohatera. – Harry puścił mi oczko i odepchnął się od ściany.
Ruszył w moją stronię bezszelestnym krokiem. Długie nogi dotarły do mnie w mgnieniu oka.
- Mój wujek zamierza tu przyjść, żeby pomóc mi posprzątać to miejsce za dosłownie kilka sekund, więc sugeruję ci użyć jednej ze swoich magicznych sztuczek i zniknąć.
Zachichotał lekceważąco i upuścił swoją głowę na podłogę, po czym podniósł ją powoli z powrotem, patrząc mi w oczy. Jego spojrzenie było intensywne, kiedy przechylił się na palcach bardziej do przodu, dopóki nasze nosy prawie się nie zetknęły.
- Znikanie to moja najmniej atrakcyjna sztuczka. Sugeruję, żebyś wkrótce pozwoliła mi pokazać ich więcej.
I zanim zdążyłam odpowiedzieć, rozpłynął się w powietrzu.
Stałabym tam z otwartymi ze zdumienia ustami, mając nieodpartą potrzebę krzyczenia, jak jakiś szaleniec, ale odgłos kroków mojego wujka skierował moje myśli na inny tor.
- Rose jesteś u góry? – zawołał.
- Tak.
- Mam dla ciebie miotłę i worek na śmieci. Pójdę jeszcze po jakieś środki czyszczące i za minutę będę z powrotem. – schyliłam się, biorąc z jego wyciągniętych rąk wszystkie potrzebne rzeczy i czując czyjąś obecność za moimi plecami.
- Nie lubisz robić brudnych rzeczy? – zapytał Harry, głosem pełnym humoru.
- Jesteś chorym zboczeńcem. – wymamrotałam, przepychając się obok niego i potrącając go ramieniem. Lubiłam fakt, że mogłam mieć z nim kontakt fizyczny. Wymruczał skargę, po czym obrócił się, podążając za mną.
- Jestem facetem. – oświadczył rzeczowo. – Każdy facet o tym myśli i każda dziewczyna wie, że chce tego w takim samym stopniu.
- Mówisz poważnie? – parsknęłam śmiechem, komicznie rozbawiona. – Jesteś duchem i nadal się podniecasz? Cieszę się, że nie było mnie w pobliżu, kiedy byłeś żywy.
Kiedy kończyłam zdanie, spotkałam jego oczy, z których humor i szczęście zdawały się w najmniejszym stopniu zniknąć. Zdawało się, że dotknęły go moje słowa, ale odrzuciłam tę myśl na bok, czekając na jego kolejną bystrą uwagę.
- Cóż, przyczyną mojej śmierci było przedawkowanie Viagry. – Harry uśmiechnął się sarkastycznie, przewracając oczami.
- I dlaczego mnie to nie dziwi? – zapytałam, odwracając się od niego, żeby podnieść obdartego pluszowego misia siedzącego w rogu pokoju.
Oczy Harry’ego musiały śledzić moje, bo błyskawicznie zmniejszył przestrzeń między nami i znalazł się obok mnie. Jego ciepłe palce owinęły się wokół moich, które z kolei owinięte były wokół misia. Wyciągnął go z mojego uścisku, ciągle patrząc mi w oczy.
- Nie dotykaj tego. – burknął. Obserwowałam oszołomiona, jak zabrał misia w swoje ramiona i użył swoich dłoni do wyczyszczenia go z kurzu i lepkich pajęczyn, które się na nim nagromadziły.
- Ja… Przepraszam. – wymamrotałam, zdając sobie sprawę z tego, że musiał on dla niego wiele znaczyć.
- W porządku. – odpowiedział powoli, podchodząc do okna i sadzając go ostrożnie na parapecie. Obracając się do mnie, posłał mi mały śmiech. W połowie oczekiwałam, że powie mi, dlaczego nie mogłam dotykać tego pluszowego misia i opowie mi historię, jaka się z nim wiąże, ale tego nie zrobił.
- Więc, myślę, że mógłbym ci pomóc, jeśli chcesz. – przyjęłam do wiadomości to, że jego nastrój właśnie się zmienił, a jego osobowość trochę przygasła.
- Zgoda. – odpowiedziałam. – Jak to możliwe, że możesz podnosić różne rzeczy, ale nie możesz dotykać ludzi? – zapytałam cicho, kiedy podniósł poduszkę, którą wcześniej w niego rzuciłam i wrzucił ją do worka ze śmieciami.
- Nie mam pojęcia. – wzruszył ramionami. – Nigdy nie dostałem szansy na wzięcie udziału w grze Ghost 101, od czasu gdy uh… umarłem… i skończyłem tutaj. Przemiana była dość szybka. – przechyliłam głowę, przewracając oczami i notując, że powrócił bezczelny Harry.
Zakładałam, że to była jego normalna osobowość i zdawałam sobie sprawę, że trochę potrwa, zanim się do niej przyzwyczaję. Z tymi wszystkimi żartami i dokuczaniem mogło wydawać się, że moje dni tutaj u góry nie będą nudne.
- Jestem jakoś połączony ze wszystkim, co znajduje się na strychu. – wzruszył ramionami, w końcu odpowiadając na moje pytanie.
- Oh. – wymamrotałam, łapiąc za mopa, którego przyniosłam tu wcześniej i zaczynając przesuwać go po drewnianej podłodze.
- Zajmę się sufitem. – uśmiechnął się szeroko Harry, sięgając za mnie, aby złapać za miotłę, którą oparłam o ścianę. Jego ręce musnęły moje boki i mogłam usłyszeć, jak próbował powstrzymać wybuch śmiechu, kiedy szybko się odsunęłam.
- Nie myślałem, że jesteś tak nieśmiała. – oświadczył Harry, zaczynając czyścić belki pod sufitem z pajęczyn.
- Niby dlaczego? – odpowiedziałam, obracając się, żeby spojrzeć mu w oczy, kiedy w skupieniu czekałam na odpowiedź. Zerknął na mnie przez krótki moment, po czym odwrócił swoje spojrzenie z powrotem do tego, czym się zajmował.
Biała koszulka, którą miał na sobie podciągnęła się, kiedy wyciągał swój tors i nie mogłam nic poradzić na to, że moje oczy podziwiały opaloną skórę wyróżniającą się na tle białego materiału. W jakiś pokręcony sposób, uważałam, że to pociągające i zagryzłam policzek od środka, aby przestać tak myśleć.
Harry odezwał się, a jego głos niefortunnie odciągnął moją uwagę od jego ciała z powrotem do oczu.
- Cóż, aby być szczerym, masz coś z suki. – zaśmiał się, wzruszając ramionami w czystym rozbawieniu.
- Nie mam! – sprzeciwiłam się, podnosząc mopa i uderzając go nim w pośladki.
- Hej! – zaśmiał się, a jego jasne oczy przybrały rozmiar pięciozłotówek. – Nie dotykaj, jeśli nie możesz złapać i z pewnością nie dawaj klapsa, jeśli nie chcesz dostać go z powrotem. – chciałam zaprotestować, ale przerwał moim niewypowiedzianym słowom, kiedy uśmiechnął się tak złowrogo, że zaczęłam się zastanawiać, czy nie przyszedł tu z piekła.
- Chyba, że chcesz dostać go z powrotem.
Zanim zdążyłam zdać sobie sprawę z tego co robię, odnalazłam swoje stopy ślizgające się po podłodze w rozpaczliwej próbie ucieczki od ścigającego mnie Harry’ego. W tym małym pokoju było to bezcelowe, bo złapał mnie w kilka sekund, klepiąc w pośladki miotłą, którą trzymał w rękach.
- Zamierzam cię skrzywdzić. – ostrzegłam go, po czym uderzyłam mopem w jego bok. Zaśmiał się w odpowiedzi, zanim znowu szturchnął mnie miotłą.
- Ból jest tym, co sprawia, że jesteś człowiekiem. – powiedział, a jego słowa zabrzmiały jak bolesna prawda.
- Jaka szkoda, że nim nie jestem, prawda? – zażartował, co wymusiło u mnie delikatny śmiech.
- Tak, bo to mogłoby cię mocno zaboleć. – machnęłam końcówką mopa, mając zamiar uderzyć go w brzuch, ale ruszył się, więc zamiast tego wycelowałam w jego krocze, co spowodowało, że upadł na kolana.
- Biorę pod uwagę fakt, że w tym momencie mogę być człowiekiem. – wydyszał z wysiłkiem Harry, a jego głos był chrapliwy i wydawał się odległy z bólu.
- Przepraszam. – wymamrotałam, czując się bardziej zawstydzona, niż on prawdopodobnie był. – Brałam na cel twój brzuch, ale się ruszyłeś.
- Co za haniebny błąd. – oświadczył, sprawiając, że poczułam się jeszcze bardziej okropnie.
– Cóż, przynajmniej nie musimy martwić się o ryzyko zrobienia komuś dzieci przez twoją męskość. – zaśmiał się głośno na te słowa, a jego śmiech rozszedł się echem po ścianach w pokoju.
- Zwłaszcza, że zabiłaś je w połowie mojej drogi przez pokój.
- Powiedziałam, że przepraszam. – powiedziałam, krzyżując obronnie ramiona na klatce piersiowej i czując się nieco zła przez sposób w jaki próbował pogorszyć sytuację.
- Wiem… wiem. – wymamrotał, kiedy powoli podniósł się z podłogi, nadal nie zabierając dłoni ze swojego krocza.
- Nie sądziłam, że to aż tak cię zaboli. – oświadczyłam, kiedy jęknął w dyskomforcie, próbując ruszyć się z miejsca.
- A myślisz, że ja przypuszczałem, że zostanę uderzony w kroczę przez dziewczynę, która wyglądała jakby próbowała uderzyć w piłkę bejsbolową?
- Nieważne. – przewróciłam oczami i wróciłam do ścierania podłogi.
Harry zaczął coś mówić, ale przerwał mu inny głos i nim się obejrzałam, Connor pojawił się w wejściu na strych, rzucając mi pytające spojrzenie.
- Tak? – zapytałam, przestając myć podłogę w połowie drogi.
- Cóż, twoja mama myśli, że dobrym pomysłem byłoby wyjść gdzieś na kolację dziś wieczorem.
- Pomyślałem, że jeśli masz wyczyszczony ten mały otwór w ścianie to mógłbym teraz wnieść ci tu materac.
- Um ja… - zająknęłam się, niezbyt pewna czy to dobry pomysł, akurat na tę chwilę. Odwróciłam głowę, aby zobaczyć, czy Harry nadal był gdzieś w pobliżu, ale nie znalazłam nic oprócz pustego strychu.
Jednak w jakiś sposób mogłam mentalnie usłyszeć jego śmiech na myśl o mnie wnoszącej tu materac. I już poskładałam w głowie kilka żartów, które z pewnością padłyby z jego ust.
- Jasne. – westchnęłam po długiej przerwie, a mój wujek obdarzył mnie uśmiechem.
- Dobra, więc ramę łóżka już tu mam. Podam ci ją do góry, żebyśmy mieli już to z głowy.
- Zgoda. – odpowiedziałam, zostawiając mopa przy oknie i pluszowym misiu i podchodząc do wejścia, gdzie Conner już przyciągnął ramę łóżka.
Zauważyłam, że jest już złożona, kiedy podniósł ją do połowy i powoli manewrował, żeby dostarczyć mi ją do góry. Moje dłonie zacisnęły się wokół zimnego metalu i zaczęłam wciągać ją do góry z pomocą mojego wujka po drugiej stronie. On wspinał się po schodach, a ja cofałam i wkrótce oboje byliśmy już na górze.
- Chcę postawić to po tej stronie pokoju. – oświadczyłam, wskazując moją lewą stronę .
- W porządku. – rzucił, dając mi znać, że mam się odsunąć, żeby mógł przesunąć ramę do ściany. – Pójdę po materac i przyniosę go tu, a potem wszyscy pójdziemy na kolację.
Parsknęłam z irytacją, ale wymamrotałam zgodę.
- Wszystko będzie dobrze, Rose. – zapewnił mnie Conner, obracając się i posyłając mi lekki uśmiech.
- Mam nadzieję. – odpowiedziałam pod nosem, kiedy zniknął na schodach.
- Czy twoje łóżko skrzypi? – zza moich pleców odezwał się znienacka Harry i mimo, że znałam już jego głos, podskoczyłam zaskoczona. Zmrużyłam oczy, obracając się w jego stronę.
- Cóż chyba trzeba będzie to sprawdzić, prawda?
Uśmiechnął się bezczelnie i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.
- Domyślam się, że nie jesteś, aż taka nieśmiała, co?
- Oh ja? – zaśmiałam się sarkastycznie. – Miałam na myśli, że ty to sprawdzisz, bo nie chciałabym, żeby to ewentualne skrzypienie obudziło mnie, albo przyprawiało o koszmary. – jego uśmiech znowu stał się złowrogi.
- Ale Rosie… ja sam w sobie jestem koszmarem.

______________________________________________
Jeśli przeczytałaś to proszę zostaw komentarz! :) 
~~
Zapraszam na moje nowe tłumaczenie: Blind

32 komentarze:

  1. Super ! :) kurde uwielbiam to :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział! :) czekam na następny! :) ;* @FuckMeStylees69

    OdpowiedzUsuń
  3. BOSKIE! *.* NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU!
    http://badsidefanfiction.blogspot.com/
    @Hazz_You_And_I

    OdpowiedzUsuń
  4. jEJKUUUU BOMBA !
    ZAJEBI**E OPOWIADANIE ! CZEKAM NA KOLEJNE <3
    @Takemeliam1d

    OdpowiedzUsuń
  5. gsksgsjshshs Harry jest taki hgsksgsksgsj
    haha świetne tłumaczenie x
    czekam na następny <3
    /@justin_ma_swag

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahahhaha, uwielbiam to, pokochałam tego fanfika.
    Wspaniałe tłumaczenie, zresztą jak wszystkie twoje, bo jesteś genialna.
    Kocham Cię i dziękuję <3
    @mysweeloouis

    OdpowiedzUsuń
  7. Bosz ! Wspaniały <3 Już wiem c oni będą robić na tym łóżku hahaha ... Harry jest duchem , a ona nie jestem ciekawa jak się skończy ta historia LOLz . Dobra nie będę pisać o końcu jak tu dopiero początek jest ^^ Już nie mogę się doczekać kolejnego <33
    @Sandra1DHZLLN

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha osz kurde
    Duch, duch, duch
    Buuuuuuuu
    Haha

    @Kinia_kiss_ you

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak na ducha Harry jest zboczony I sarkastyczny :) ciekawi mnie jak potoczą się ich losy, aby Rose nie zostala uznana za dziwaka, pozatym co ona takiego zrobila ze 8-mio latke mozna uznac za winna smierci ojca?
    czekam na następny :) x

    OdpowiedzUsuń
  10. Super ❗❗❕❕❕❗❗❕❕❕❗❕❗❕❗❕❗❕❗😊😊😊
    @mm_zuzu

    OdpowiedzUsuń
  11. o cholera.
    jedno z NAJLEPSZYCH jakie czytałam!!
    nie no na prawdę!!
    ja chcę więcej!!
    o mój boże czekam z niecierpliwością na następny rozdział! XXXX

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu, jakie to jest zajebiste!
    Juz nie moge doczekac sie nastepnego xx

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest takie fksjjxjwjdjjdnfksos

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahhahhaha,świetnyy jest <3
    Hahhaha, oj Harry. *,*
    Musiło zabolać Cię jak dostałeś. :D
    Czekam na następny ;*
    @loostiindreaams

    OdpowiedzUsuń
  15. Relacja Harry'ego i Rosie przyprawia mnie czasem o wybuchy śmiechu. Te ich docinki sprawiają, że na chwilę zapominam o tym, że jest on duchem uwięzionym na strychu. Czuję, że to miejsce będzie jednym, w którym dziewczyna będzie się czuła swobodnie. Przeżycia, które ma za sobą są niesamowicie traumatyczne i bardzo jej współczuję. Szkoda, że nie potrafi porozumieć się z matką, ale przynajmniej Conner jest po jej stronie :)
    Wspaniałe!
    Całuję <3
    [marked-ff]
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  16. Boskie
    Relacja Rose - Harry dla mnie jest przezabawna haha
    Kocham imczekam

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham to opowiadanie :* boski rozdzial ;)
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  18. To ff jest niesamowite :****
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest G E N I A L N E

    OdpowiedzUsuń
  20. To ff jest świetne, dopiero początek historii, a ja już się uzależniłam. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  21. omg tak bardzo uwielbiam to opowiadanie *-*
    Harry jest genialny

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak bardzo sie ciesze ze trafilam na to opowiadanie! Jest więcej niż genialne!!! I jeszcze Harry mmm :)) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  23. Zgadzam się z dziewczyną u góry! ;D
    Cieszę się że trafilam na to opowiadanie! ♥
    jest takie cudowne! ♥
    Musisz szybko dodawać rozdziały! :c
    proszę! :c

    OdpowiedzUsuń
  24. OMG ! To jest genialne ;) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Harry jest takie lfkhdsnkghoslhdfg <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Lepszy był poprzedni wygląd bloga, nie wiem dlaczego ale tamten kolory dodawały takiego strychowego nastroju xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? W takim razie idę się zabić haha xD Bo tamten robiłam sama i zajęło mi to sporo czasu, po czym stwierdziłam, że nie za bardzo mi to wszystko wyszło, więc ściągnęłam gotowy, oczywiście nie zapisując tamtego xD

      Usuń
  26. boże zakochałam się *-*

    OdpowiedzUsuń
  27. Wspaniale, takie inne xx aglifzsjobduj dziekuje xx

    OdpowiedzUsuń