Czekałam z lekko rozchylonymi ustami, powstrzymując się od wydawania dźwięków, kiedy Harry przygotowywał się, żeby zacząć mówić. Wzdychając, przeczesał dłonią włosy i obrócił się, zwracając twarzą do mnie. Rzuciłam okiem na bok jego ciała, zauważając, że kołdra lekko zsunęła się z jego bioder.
- To jest właściwie całkiem zabawne. – uśmiechnął się szeroko, wpatrując w przestrzeń, kiedy mówił. Jego głos był wciąż był szorstki przez fakt, że nie był długo używany. Pomyślałam, że powinien go ponownie uruchomić, co było złe z mojej strony, bo zabrzmiało to jakbym mówiła o jakimś urządzeniu, ale nic nie mogłam na to poradzić.
- Szczerze mówiąc, jestem teraz nagi.
- Ty.. co? – zapytałam, potykając się, kiedy próbowałam zejść z łóżka, jak najdalej od niego. To, że byłam na strychu z nagim duchem było co najmniej dziwne. Tym bardziej, że tym duchem był młody mężczyzna z perwersyjnymi myślami. Tak brudnymi, jak ten dom kilka dni temu.
Zaśmiał się lekko ze mnie i przechylił głowę. Jego wzrok skupiony był na skołtunionej kołdrze i leżącej pod nią poduszce.
- Żartowałem.
Obserwowałam z rozszerzonymi oczami jak użył dłoni, aby ściągnąć z siebie kołdrę i odsłonić czarne bokserki. Były one zawieszone niezwykle nisko na jego biodrach, ledwo zakrywając strefę intymną. Jednakże ich cienki materiał niefortunnie nie zakrywał jej zarysu.
Jego uśmiech stał się szerszy, a palce otarły się o delikatną ścieżkę włosów, która prowadziła w dół linii V jego brzucha.
- Musisz popracować nad brzuchem. – oświadczyłam, krzyżując ramiona i odwracając od niego wzrok. – Jestem pewna, że nikt nie chciałby go zobaczyć. – jego śmiech był słaby, po czym westchnął, a ja w kąciku mojego oka zobaczyłam ruch jego dłoni.
Kiedy znowu na niego spojrzałam, podciągnął bokserki tak, żeby nie ześlizgiwały się i nie odsłaniały niczego. Spotkałam się z jego spojrzeniem. Szeroki uśmiech nie opuścił jego twarzy.
- Bardzo rozczarowana? – zażartował.
Przewróciłam oczami i usiadłam z powrotem obok niego, czekając na wyjaśnienia. Jego jasne oczy skakały po mojej twarzy przez kilka sekund. Założyłam, że próbował rozszyfrować moje emocje i rozgryźć o czym myślę. Znając siebie, to prawdopodobnie było nie lada wyzwanie.
Zaskoczył mnie, kiedy westchnął i skrzyżował ramiona na swojej nagiej klatce piersiowej. Niesforne loczki opadały na jego czoło, więc wykonał ruch, aby je odgarnąć. Jednakże osiągnął przeciwny efekt i więcej włosów opadło na jego twarz.
- Jeszcze ten. – zaśmiałam się, zbliżając dłoń do jego czoła.
W tamtej chwili nie myślałam nad tym co robię, ale kiedy opuszki moich palców dotknęły jego skóry, a miękkie loki owinęły się wokół moich palców, moja dłoń zawahała się. Biorąc cichy, ale głęboki oddech, kontynuowałam odgarnianie ich z jego twarzy.
- Dzięki. – Harry uśmiechnął się szeroko, wyraźnie świadomy napięcia wiszącego w powietrzu.
Napięcia, o którym z pewnością nie myślał, że jest niezręczne.
Odsunęłam dłoń, a moje ciało podążyło za tym ruchem i wypuściłam długo wstrzymywany oddech. Harry oblizał językiem swoje usta i usiadł, opierając się o zagłówek i obserwując mnie uważnym wzrokiem.
- Co masz na kolacje Rosie?
Przewróciłam oczami na moje imię, które brzmiało tak dziecinnie i dokładnie tak, jak mój tata miał w zwyczaju je wymawiać. To był również kolejny powód, przez który tak go nie znosiłam i chetnie tłumaczyłabym to ludziom, gdyby nie fakt, że przywoływało to tylko wspomnienia i myśli, których nie chciałam ponownie przeżywać.
- Nie wiem, moja mama prawdopodobnie przyniesie coś do domu.
Powiedziałam to i zapragnęłam, żeby dokładnie tak zrobiła. Nie chciałam musieć schodzić na dół i znowu zająć się zadaniem przygotowania kolacji dla nas wszystkich. Potajemnie doceniałam moją mamę za wszystko co robiła i za wysiłek który się za tym krył, ale w jakiś sposób wciąż zdawała się przekraczać granice mojej cierpliwości.
- Powinnaś zrobić smażonego kurczaka. – zasugerował. Uznałam za atrakcyjny ten mały uśmieszek, który właśnie wkradł się na jego usta. Wyglądał jak mały chłopiec, kiedy wpatrywał się we mnie, czekając na odpowiedź. Jeśli nie bałabym się, że dostanę po łapach, sięgnęłabym i uszczypnęła go w policzki.
- Smażony kurczak? Harry to zajęłoby mi wieczność. – poinformowałam go, w połowie się uskarżając.
- Możesz go zamówić. Słyszałaś kiedyś o KFC? No wiesz, Kentucky Fried Chicken.
Wyrwał mi się chichot, słysząc jak próbował naśladować miejscowy akcent. Niestety kompletnie zrujnował to jego własny, głęboki akcent z Cheshire. Zachichotał wraz ze mną, nasze śmiechy połączyły się, wypełniając pokój. Nie wiedziałabym kiedy przestać się śmiać, jeśli nie poczułabym kłucia w boku.
- Kiedyś tam mieszkałam. – oświadczyłam pomiędzy kolejnymi oddechami.
Jego usta uformowały się w kształt litery ‘O’, po czym uśmiechnął się ponownie.
- Jakim cudem nie masz tamtejszego akcentu? – krzywiłam się do niego przez chwilę, zanim spiorunowałam go wzrokiem
- To, że tam żyłam nie znaczy, że powinnam brzmieć jak uwsteczniony prostak.
Harry walczył przez moment, żeby powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem, a ja siedziałam w kompletnym szoku, że mógłby się śmiać z tak poważnej sprawy. Położył dłoń na ustach i oderwał ode mnie wzrok.
- Nie miałem tego na myśli. Chodziło mi o to, że masz brytyjski akcent, a nie amerykański. Nawet nie nawiązałem do ‘uwstecznionego prostaka.’
Poczułam jak moje policzki czerwienieją się od zażenowania i spuściłam wzrok na pościel. Właśnie zrobiłam z siebie kompletnego głupka i to była całkowicie moja wina. Przełykając ciężko ślinę, czekałam aż Harry się odezwie.
Kiedy tego nie zrobił, zmusiłam się do otworzenia ust.
- Mieszkałam tutaj przez półtora roku, ale po śmierci mojego taty, mama uznała, że dobrym pomysłem byłaby przeprowadzka do Stanów. Przeniosła nas do naszego starego domu, gdzie pomagał nam Conner. On zawsze był tam dla nas obu, więc poczułyśmy ulgę, kiedy przeniósł się razem z nami z powrotem do Anglii.
Harry, słuchając mnie, powoli kiwał głową ze zrozumieniem.
- Mów dalej – nalegał, śledząc oczami moje ruchy.
Przed kontynuowaniem oblizałam usta, cofając się myślami kilka lat wstecz.
- Myślę, że jest coś między moją mamą a Conner’em. – gdy tylko to powiedziałam, poczułam się jak głupiutka uczennica, rozpuszczająca najnowszą plotkę. Ale za chwilę odczułam ulgę, zdejmując ten ciężar z piersi. Szczególnie jak zdałam sobie sprawę, że Harry nie mógł powiedzieć nikomu o tym, co ode mnie usłyszał.
- Nie mam nic przeciwko temu. Zastępował mi ojca przez te wszystkie lata, ale czasami czuję się jakby wziął na siebie tę rolę, bo tego oczekiwałby od niego mój tata i to nie jest coś mi się szczególnie podoba.
Studiowałam rysy twarzy Harry’ego, próbując rozszyfrować jego emocje i reakcję, a on wciąż uważnie się we mnie wpatrywał. Wyglądało na to, że był pochłonięty tą rozmową równie mocno jak ja.
- Chociaż prawdopodobnie to wyolbrzymiam. – westchnęłam. – W końcu nigdy nie widziałam ich razem na ten sposób.- mówiąc to poczułam jak moje nadzieje równocześnie upadają i wznoszą się ku górze.
- Może boją się ci o tym powiedzieć.- zasugerował Harry, a jego oczy stały się odległe, gdy wypowiedział te słowa.
Jakby sam coś ukrywał.
Ale odepchnęłam tę myśl na bok, wraz z tymi o Connerze i mojej mamie, kładąc się w nogach łóżka. W tym momencie nie przeszkadzało mi to, że byłam niedaleko przykrytych stóp Harry’ego, ani że leżę z nim w jednym łóżku.
Zamiast podnieść się na samą myśl o tym, zamknęłam oczy i pozwoliłam, aby pochłonęła mnie ciemność. Dziś był piątek, więc miałam cały weekend na zrobienie pracy domowej i rozmowę z Charliem. Ale teraz, na tym starym strychu, było coś, co zatrzymywało mnie w towarzystwie Harry’ego.
Leżałam na łóżku, będąc w tym dziwnym stanie: w połowie we śnie, w połowie na jawie. Odepchnęłam od siebie myśl o wyjściu stąd i pozwoliłam mojej głowie ześlizgnąć się głębiej w ciemność. Zapadając w sen, nie mogłam nawet rozróżnić słów, które wypowiedział Harry.
- Zasłużyłaś na to, żeby wiedzieć.
***
Pobudka była zdecydowanie najgorszą częścią. Łomotanie w mojej głowie nie ustawało, kiedy odzyskałam czucie w dłoniach i podniosłam je do twarzy, aby wytrzeć z oczu senność. Próbując się podnieść, wydałam z siebie jęk i upadłam z powrotem na łóżko.
Skrzypienie starych sprężyn pod materacem zraniło moje uszy i jęknęłam ponownie. Walcząc, aby otworzyć oczy, poczułam znajomy zapach starego pomieszczenia. Ucieszyłam się z powodu przyciemnionego światła, które zdawało się sączyć z góry.
- Wygląda na to, że ktoś tu się nie wyspał. A drzemki są dobre dla urody. – zachichotał Harry, kiedy usiadłam.
Obracając się, spotkałam jego pełen humoru wzrok. Głębia zielonych oczu wypełniona była wesołością, a światło lampy niedaleko niego, powodowało, że prawie iskrzyły. Mogłabym przewrócić oczami na to, jak bardzo w tym momencie wydawało się to dziecinne.
- Zgaduję, że ty zaznałeś jej wystarczająco dużo? – zapytałam, widząc, że był ubrany w inne rzeczy.
Miał na sobie biały t-shirt z szarymi spodniami od dresu. Chciałam się zaśmiać na to jak głupio wyglądał. Przez sposób w jaki stał, mogłam domyślać się, że nie miał wpływu na wybór tego stroju. Jego stopy ubrane w skarpetki ślizgały się po podłodze, kiedy szedł w moją stronę.
- Jest kilka rzeczy, które prawdopodobnie muszę ci wytłumaczyć. – poinformował mnie Harry, a humor prawie natychmiast opuścił jego oczy.
Wspinając się na szczyt łóżka, pozbyłam się zdezorientowanego wyrazu twarzy, próbując sprawić, aby poczuł się chociaż trochę bardziej komfortowo. Przeszedł przez pokój i zajął moje miejsce. Obserwowałam uważnie jak umieszcza swoje dłonie na kolanach i bawi się dużym, czarnym pierścionkiem , okręcając go wokół palca.
Mogłam jednoznacznie stwierdzić, że to był objaw zdenerwowania.
Prawdopodobnie dlatego, że ja też tak robiłam.
- Tak jakby zignorowałem twoje pytanie kilka godzin temu… - ciągnął powoli. Jego wzrok wciąż był wbity w kolana, a ja nie mogłam nic poradzić na to, że skrzywiłam się na jego słowa. Więcej niż jedno pytanie chciało teraz przejść przez moje usta. Ale zdecydowałam zrezygnować z tego oczywistego i zadać inne.
- Kilka godzin? – powtórzyłam za nim. Powoli podniósł na mnie wzrok, po chwili kiwając twierdząco głową i założyłam, że dopiero przetworzył moje pytanie.
- Spałaś przez jakiś czas. Conner przyszedł sprawdzić co u ciebie. To ten ciemnowłosy, wyglądający na wrednego, prawda?
Uśmiechnęłam się na jego podsumowanie Conner’a, ale kiwnęłam twierdząco głową.
- On nie jest wredny, po prostu czasami tak wygląda. Właściwie to jest naprawdę kochany.
- Och naprawdę? – zapytał złośliwie Harry. Przewróciłam oczami, a on sarkastycznie podniósł swoje dłonie do serca, na co uśmiech z mojej twarzy wcale nie zniknął. Właściwie to czułam się całkiem dobrze żartując i śmiejąc się razem z nim.
- Głupek z ciebie. – oświadczyłam oczywistą rzecz, pochylając się, aby delikatnie uderzyć go w ramię.
- Dzięki. – uśmiechnął się szeroko, po czym przeczesał dłonią włosy. – Kiedy wchodził do góry, prawie spanikowałem, bo myślałem, że to ten dzieciak Charlie, a że nie mogę dotykać nikogo z wyjątkiem ciebie to jeśli on chciałby ci coś zrobić, nie mógłbym ci pomóc.
Jego twarz delikatnie zmieniła wyraz, a ja pokręciłam na niego głową.
- Harry dlaczego miałbyś tak myśleć? – zapytałam, czując ciężar w klatce piersiowej.
Podniósł na mnie wzrok na krótką chwilę, jego oczy lśniły przyciemnioną nadzieją. Szybko przywołałam mały uśmiech, aby go uspokoić.
- Charlie nigdy nie zrobiłby mi nic złego.
Jego usta uformowały się w kształt małej literki ‘o’, po czym odwrócił ode mnie spojrzenie. Wyglądało na to, że nie takiej odpowiedzi oczekiwał i wiedziałam, że tak właśnie było. Westchnęłam w duchu, wiedząc, że to co powiedziałam, a to co chciałam powiedzieć wyszło w odwrotnej kolejności.
Spróbowałam zdobyć się na kolejny mały uśmiech wraz z resztą moich wyjaśnień.
- Poza tym, jestem pewna, że byłbyś zdolny coś zrobić, jeśli jednak by próbował. – to nie było dokładnie to, co miałam w zamiarze powiedzieć, ale były to jedyne słowa, powstrzymujące go od obrażenia się.
- To był największy stek bzdur, jaki kiedykolwiek słyszałem. – zaśmiał się sarkastycznie Harry.
Oparł się o ramę w nogach łóżka i wsunął swoje nogi pod moje. Kusiło mnie, aby je odepchnąć, ale czułam, że to był pewnego rodzaju test. Nie chciałam go zawalić, więc zostawiłam je tak jak były, a ciepło promieniujące od jego skóry, ogrzewało moje łydki.
- Cóż, nie idzie za dobrze, co? Nie byłoby tak ciężko, gdybyś wciąż nie zmieniał tematu i nie był taki chaotyczny.
- Ja? – wytrzeszczył oczy. – Dziewczyny są straszne frustrujące, serio. Po prostu się zamknij i posłuchaj przez minutę. Wytłumaczę ci to, co będę mógł. – chciałam zapytać, co miał przez to na myśli, ale ugryzłam się w język i zamiast tego skupiłam się na przeklinaniu go w myślach.
- Dobra, więc zmiana ubrań, tak? – pokiwałam głową, zgadzając się z nim. – Cóż, to się po prostu dzieje co jakiś czas, nie wiem dokładnie jak i dlaczego. Tak jak teraz. Te ciuchy nie są nawet dobrze dopasowane, ale najwyraźniej muszę je nosić. – odchrząknęłam, aby stłumić śmiech, a on posłał mi zabójcze spojrzenie.
- Jeansy są o wiele wygodniejsze moim zdaniem, w razie gdybyś się zastanawiała. – przewróciłam oczami na jego słowa, po czym skrzyżowałam ramiona, sygnalizując mu, aby kontynuował. Nie tracąc czasu, zaczął mówić ponownie.
- Oczywiście widzenie ducha jest skomplikowane, a bycie zdolnym do dotykania siebie nawzajem i w ogóle… To robi ogromną różnicę. Nie wiem, dlaczego możemy to robić, ale bądźmy szczerzy, jestem z tego cholernie zadowolony. Tkwienie tu przez lata i nie bycie zdolnym do zrobienia czegokolwiek jest do bani.
- Na pewno. – wymamrotałam, kiedy zasygnalizował mi skinieniem głowy, że skończył. – Więc w zasadzie nie masz o niczym pojęcia tak samo jak ja? – westchnęłam, uderzając z frustracją dłońmi w swoje uda. Harry wzruszył ramionami.
- Mniej więcej.
Przez chwilę rozglądałam się po pokoju, zauważając, że po lewej stronie w odległym kącie stoi lampka. Jej przyciemnione światło oświetlało kaskadami pokój i było wystarczające, żebym mogła zobaczyć otaczające mnie rzeczy.
Małe okno obok mnie było ciemne i nie było widać przez nie blasku księżyca. Szybko szarpnęłam głową w kierunku Harry’ego, czując jak moje brwi zbiegają się w zdezorientowaniu i nieprzytomności.
- Która godzina? – zapytałam, przesuwając wzrok ponownie w stronę okna. Mały, złośliwy uśmiech pojawił się na twarzy Harry’ego, kiedy jego oczy podążyły za moimi.
- Oh 20:30. Albo może 21:00.
- 21:00? – prawie na niego krzyknęłam, nie ze złości, ale ze zdziwienia.
- Dlaczego Conner mnie nie obudził, albo coś? – mój wzrok oderwał się od drewnianej podłogi strychu i spoczął na rozbawionych oczach Harry’ego. – Dlaczego ty mnie nie obudziłeś? – zapytałam bardziej poważnym tonem głosu. Nie obeszło go to, bo delikatnie zachichotał.
- Jak mówiłem wcześniej, drzemka jest dobra dla urody.
- Harry. – upomniałam go, chcąc, aby był poważny chociaż przez sekundę. Udzielił mu się mój nastrój i westchnął, cicho podkreślając fakt, że jestem totalnym ponurakiem.
- Poważnie Rosie, wyglądasz jakbyś potrzebowała snu.
Opadłam do tyłu i jęknęłam, uderzając głową w zagłówek łóżka, trochę mocniej niż miałam w zamiarze. Zamykając oczy i wsłuchując się w nasze oddechy, zastanawiałam się, dlaczego tak długo tu jestem.
Może dlatego, że właściwie lubię tu być. To miejsce przypominało mi dom i mimo to, że Harry potrafił być irytującym i perwersyjnym sukinsynem, nie był wcale takim złym towarzystwem.
- Prawdopodobnie muszę zrobić dziś kolację. – powiedziałam, wciąż mając zamknięte oczy. Mogłam usłyszeć zmianę w jego oddechu przez powstrzymywanie śmiechu. Powinnam była się domyśleć o czym myślał, zanim jeszcze się odezwał.
- Jaka szkoda, że w pobliżu nie ma KFC.
Nie zdusiłam w sobie śmiechu i oboje zachichotaliśmy na jego kiepską uwagę.
- Naprawdę jesteś głupkiem. – zaśmiałam się, odchylając głowę do tyłu.
- Słyszałem, że w dzisiejszych czasach dziewczyny lubią głupków.
Kącik moich ust drgnął w małym uśmiechu, kiedy powstrzymałam wybuch śmiechu i rozważałam jego słowa.
- Nie wszystkie dziewczyny. – poinformowałam go. Poczułam jak jego nogi poruszają się pod moimi i założyłam, że zmienia pozycję przed odpowiedzeniem na moje słowa. Byłam bardziej niż gotowa na jego reakcję.
- Ale ty nie jesteś jak wszystkie dziewczyny, prawda?
Moje oczy otworzyły się błyskawicznie na te słowa i od razu napotkałam jego spojrzenie. Wpatrywaliśmy się w siebie chwilę dłużej niż powinniśmy, a on prawie natychmiast zmienił atmosferę przez zrobienie swojego popisowego, złośliwego uśmieszku.
- Kiedy Conner tu przyszedł, miał ze sobą torbę z jedzeniem na wynos. Zostawił ją na blacie. – Harry wskazał na małą przestrzeń kuchenną ledwie mieszczącą się w rogu strychu. Moje oczy podążyły we wskazanym kierunku i mogłam wyraźnie zobaczyć białą torbę z miską, albo dwiema, upchniętymi w środku i napojem obok.
Powoli stanęłam na nogach i podeszłam do niej.
Chińszczyzna.
To było naprawdę to czego potrzebowałam i miałam nadzieję, że wciąż jest ciepłe. Zimny makaron nie brzmiał ani trochę zachęcająco. Kiedy warzyłam torbę i jej zawartość w dłoni, a ciepło czegoś cokolwiek było w środku utwierdzało mnie w przekonaniu, że nie wystygło, przestraszył mnie głos Harry’ego.
- Możesz tu zostać i zjeść, jeśli chcesz… moglibyśmy porozmawiać. Szczerze mówiąc jest dość nudno, kiedy jest się tu samemu.
Spuściłam wzrok na jedzenie i rozważałam jego słowa, czując jak wypełnia mnie współczucie. Byłam tu już całkiem długo, a tutejsze łóżko było bardziej wygodne niż to, które miałam na dole w swoim pokoju, czy nowa kanapa w salonie. Uśmiechając się, ruszyłam w jego stronę i usiadłam z powrotem na łóżku.
- Zgoda, ale kiedy będę jadła nie będziemy rozmawiać o niczym związanym z seksem. – uśmiechnął się szeroko na moje słowa, po czym w zabawny sposób zagryzł dolną wargę. Załapałam, co miał na myśli, zanim zdążył wypowiedzieć to na głos. Wydusiłam z siebie kolejne słowa.
- I po jedzeniu też nie.
___________________
Poszukuję kogoś do pomocy/przejęcia tego tłumaczenia. Chętnych proszę o kontakt na twitterze: @moncziss :)
Jeeej, nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie na niego czekałam i w końcu się pojawił :)
Jest jak zwykle świetny. Czekałam na takiego Harry'ego, nie sprośnego zboczeńca (choć tę drugą wersję również lubię haha). Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niedługo. @ohlittlepayneon
boże tak dawno nie było rozdziału że wgl zapomniałam o tym fanfiction
OdpowiedzUsuńBoze genialne
OdpowiedzUsuńHahahaha Harry ty Zboczuchu
No tak nie ma to jak nosic ubrania niezależnie od swojego zdania xD
Co do tłumaczenia to ci niestety nie pomogę nie mam wystarczającego doświadczenia w tłumaczeniu
Jak zawsze świetny rozdział, musiałam sb przypomnieć poprzedni ^^ @mm_zuzu
OdpowiedzUsuńo mój boziu nareszcie! tęskniłam ;)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny.
OdpowiedzUsuńTak dużo Harry'ego...
Dziękuję i kocham Cię <3
@mysweetloouis
Świetny jak zawsze ! :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę jaki super rozdział ! Tłumacz szybciej ! :)
OdpowiedzUsuńsuper czekam na nn
OdpowiedzUsuńYay, nareszcie! Zapomnialam juz o tym ff, dlatego musialam WSZYSTKO czytac od nowa xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Naprawdę cieszę się że, zdecydowałaś się aby go dodać :) czemu chcesz oddać to tłumaczenie? Wydaje mi się, że inna osoba nie przełoży już tego w 'ten' sposób. Bardzo przywiązałam się do tej historii i chyba wolałabym czekać kolejne 3 miesiące, wiesz? Moja uwaga nie jest w celu zniechęcenia ciebie czy coś, poprostu może zastanów się jeszcze raz, bo rzadko zdarza się, że przejęte tłumaczenie jest tak samo dobre.. nie chcę też urazić być może przyszłej tłumaczki (lub tłumacza) ale takie jest moje zdanie.
OdpowiedzUsuńBoze tak dlugo czekalam! Ale w koncu jest nowy rozdzial ;)
OdpowiedzUsuńKocham Harr'ego w tym ff. Awww Harry ty zboku jeden haha.
Swietny rozdzial ;)
Czekam nn... mam dzieje, ze pojawi sie szybciej ;)
@andrejjj99
Alleluja!!! :) Tak długo czekałam !! Dziękuję , że w końcu dodałaś rozdział!! :D :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Z niecierpliwieniem będę wyczekiwać następnego---> :D
Jejku! Codziennie wchodziłam na tego bloga i patrzyłam czy już nie ma! Dziękuję, że tłumaczysz!
OdpowiedzUsuńJedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam! :o
Przetłumaczysz następny rozdział szybciej? :(((
OdpowiedzUsuń