15.09.2014

Rozdział 9

- Uwierzysz, że minęły już dwa tygodnie od przeprowadzki tutaj? – zapytała Lisa, siadając na kanapie obok mnie. Z nudów bawiłam się swoimi dłońmi, więc zajęło mi chwilę przetworzenie tego, co właśnie powiedziała. 
Podnosząc głowę i spotykając jej pytające spojrzenie, uśmiechnęłam się grzecznie.
- Nie bardzo. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem kiedy te dni zleciały. – rozejrzałam się po trójce innych osób, siedzących w pokoju, czując ulgę, że żadne z nich nie uznało mojej odpowiedzi za niewłaściwą.
Moja mama i Conner siedzieli na małej kanapie po mojej prawej, a Charlie na krześle po lewej i każde z nich uśmiechało się do mnie. Pomyślałam, że pomysł wieczorków rodzinnych mimo wszystko, nie był taki zły. Jeśli tylko mogłabym odepchnąć od siebie chęć pójścia na strych i posłuchania, jak Harry czyta mi moją książkę z angielskiego. 
Do głowy by mi nie przyszło poproszenie go o coś takiego, ale on stwierdził, że zabawnie będzie poczytać, co autor ma do powiedzenia na temat duchów. Szczególnie, że książka została napisana w 1800 roku. Zgodziłam się głównie dlatego, żeby nie musieć samej jej czytać, ale teraz stało się to prawie jak codzienna rutyna i tęskniłam za tym. 
Lubiłam siadać na łóżku i zamykać oczy, podczas słuchania jego głosu, moje uszy chłonęły każde słowo, zauważały niewielkie różnice w naszych akcentach i jakby niektórzy mogli powiedzieć – najdrobniejsze skazy w jego głosie.
Tak jak wtedy, kiedy odchrząknął po skończonym zdaniu, albo przerwał, aby oblizać usta. Jego głęboki, ochrypły głos załamał się tylko raz. Przeczytał dość długi fragment i myślę, że zapomniał zatrzymać się na moment, aby zaczerpnąć powietrza. Kilka chwil zajęło mi opanowanie mojego wybuchu śmiechu.
- Rose? – zapytała Lisa, zwracając moją uwagę z powrotem na siebie.
- Tak? – odpowiedziałam pytająco, nakładając na twarz kolejny uśmiech. Z pewnością nie chciałam, żeby ktoś myślał, że coś jest nie tak. Szczególnie dlatego, że po raz pierwszy od dłuższego czasu, wszystko było w porządku. Przez ostatnie półtora tygodnia miałam na twarzy prawdziwy uśmiech. Nie był on jakiś niewiarygodnie wielki, ale taki, na jaki mogłam sobie pozwolić.
Wciąż byłam na etapie gojenia ran i zabierało to trochę więcej czasu, niż wszyscy inni by tego chcieli.
- Jaki film chcesz obejrzeć? – zapytała Lisa. Spojrzałam na jej dłonie, w których były dwa różne filmy. Moje oczy prześlizgnęły się po tytułach i zdecydowałam się na ten z Bradem Pittem na okładce.
Wcale nie z jego powodu, ale dlatego, że był to film akcji, a jeśli miałam siedzieć tu z nimi wszystkimi przez 2 i pół godziny, byłam cholernie pewna, że nie mogę wybrać żadnego emocjonalnego filmu. Poza tym, wątek zombie wydawał się całkiem dobrym pomysłem.
- Idę zrobić popcorn. – oświadczył Charlie. Przeniosłam wzrok na miejsce, gdzie powoli podnosił się ze swojego fotela. Ciemne, skórzane obicie prawie wydało cichy odgłos, kiedy uwolnił ją od swojego ciężaru.
- Może mu pomożesz?  - zasugerowała moja mama z uśmiechem.
Jeśli to nie byłby Charlie, mogłabym ją po prostu zignorować, bo już poszedł do kuchni, prawdopodobnie nie słysząc tego co powiedziała. Ale wzdychając w duchu, wymusiłam uśmiech i podniosłam się, aby pójść za nim. 
Kiedy weszłam do kuchni, Charlie obrócił się twarzą do mnie. Jego nagły ruch trochę mnie zaskoczył, a on się uśmiechnął.
- Będziesz jadła coś innego? – zapytał, odwracając się do jednej z szafek i wyciągając kilka paczek popcornu. 
Obserwowałam w ciszy przez chwilę, jak otwiera popcorn, ustawia temperaturę w mikrofalówce i włącza ją, obracając się z powrotem do mnie.
- Nie. – wymamrotałam. – Mama mnie tu przysłała. – jego twarz lekko zapadła się na moje słowa, a szeroki uśmiech na ustach trochę zbledł. 
Harry też tak robił od czasu do czasu.
Pokręciłam lekko głową, próbując oderwać od niego moje myśli. Nie za wiele mi to dało, bo wciąż gościł w moim umyśle. Jego uśmiech z dołeczkami w policzkach był tańczącym obrazkiem w mojej głowie i czarował mnie, kiedy próbowałam skupić się na Charliem. 
Musiał zauważyć walkę jaką toczę, kiedy podskoczyłam, czując jak muska palcami moje ramię. Wszystkie myśli o Harry’m popędziły w odległą część mojej głowy, tak daleko, że nie mogłam do nich dotrzeć. Mój wzrok powoli podążał w górę po ramieniu Charliego, dopóki nie spotkałam się z jego oczami.
Głębia jego jasno-niebieskich tęczówek miała poważny ton. Czekałam, aż powie jakiś żart, albo pośle mi głupkowaty uśmiech, ale nie zrobił tego. Po prostu staliśmy tak przez chwilę, nie zważając na nic dookoła. Po kolejnej długiej minucie ciszy, przełknęłam ślinę i oderwałam od niego wzrok, uznając, że zaczyna robić się dziwnie. 
- Mogłabyś podać mi masło? – zapytał po chwili Charlie.
Podniosłam na niego wzrok, aby zorientować się, co właśnie powiedział i zobaczyłam, że wskazuje na lodówkę. Zdając sobie sprawę o co pytał, obróciłam się, wyjmując masło z bocznej szuflady obok drzwi i wręczając mu je.
- Dzięki. – wymamrotał, posyłając mi uśmiech.
Też wymusiłam uśmiech na moich ustach, marząc o tym, aby ktoś tu wszedł i przełamał napięcie unoszące się w powietrzu. Nie mogłam rozgryźć, dlaczego doszło do takiego stanu rzeczy, ale im więcej o tym myślałam tym dalej to szło.
Przez ostatnie dwa tygodnie, Charlie i ja za każdym razem spotykaliśmy się sami, albo zostawiano nas, abyśmy byli sami chociaż przez kilka chwil. Sprawy zaczęły przybierać dziwny obrót. Zauważyłam, że kiedy na mnie patrzył, w jego oczach pojawiały się inne emocje niż na początku.
Tak jakby nad czymś debatował. 
Nie mogłam stwierdzić, czy chciał byśmy byli więcej niż przyjaciółmi, czy też nie. Ale myśl o tym, że mielibyśmy być kimś więcej, co najmniej mnie przerażała. Musiałam przyznać, że czułam nietypowy uścisk w dole brzucha, kiedy znajdowałam się w jego pobliżu, ale nie był on spowodowany pożądaniem.
Dwa tygodnie to nie wystarczająco długo, żeby naprawdę poznać dobrze jakąś osobę. Szczególnie biorąc po uwagę fakt, że zarówno Charlie jak i ja byliśmy psychicznie i emocjonalnie skrzywdzeni. Ale znowu, coś w moim umyśle zdawało się wskazywać, że może to wszystko zaczęło się zbyt szybko. 
Choć myśl o byciu pożądanym odpychała na bok wszystkie inne, racjonalne rozważania. Ale widząc, że wciąż musieliśmy poznać siebie nawzajem trochę lepiej i przede wszystkim najpierw być przyjaciółmi, pozwoliłam tej myśli pozostać niekwestionowanej.
- Lubisz popcorn z masłem? – zapytał Charlie, zakłócając moje wgapianie się w podłogę. Podniosłam wzrok, aby ponownie spotkać się z jego spojrzeniem i znowu poczułam to niezręczne napięcie unoszące się w powietrzu, więc skupiłam się na misce popcornu obok chłopaka.
- Uh tak. – odpowiedziałam, wkładając dłonie do kieszeni moich dresów. 
- To dobrze, bo ja też. – zaśmiał się. Jego śmiech spowodował, że moje usta rozszerzył uśmiech i byłam wdzięczna za jego komentarz, czując, że napięcie zaczyna się zmniejszać. Obserwowałam jak dodaje masło do popcornu. Ciepło ziaren spowodowało, że rozpłynęło się niemal natychmiast.
Pomyślałam o sobie, obserwując chłopaka. Był pierwszą osobą, oprócz mojego taty, która używała masła do popcornu. Większość ludzi dodaje tylko sól, a jeśli używają masła to zazwyczaj tego w proszku.
- Proszę bardzo. – odezwał się Charlie, gdy skończył ozdabiać popcorn. Wzięłam kolorową miskę w dłonie, pozwalając silnemu zapachowi zaatakować mój nos i powietrze dookoła.
- Dzięki. – wymamrotałam, wpychając trochę do ust. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam z powrotem w stronę salonu, ale zatrzymał mnie głos Charliego.
- Mogłabyś zapytać pozostałych co chcą do picia?
- Oh, jasne. – wypuściłam z płuc ciężki oddech. Zamykając na chwilę oczy, przywołałam na twarz wymuszony uśmiech i weszłam do salonu, podając miskę popcornu Lisie. Uśmiechnęła się i podziękowała, a ja postawiłam swoją miskę obok kanapy i zapytałam, co kto chce do picia. 
Z ledwością zapamiętałam 3 zamówienia: jeden sprite i dwie coca-cole i wróciłam  z powrotem do kuchni, wyjmując napoje z lodówki. Ruszając w stronę salonu, nie mogłam powstrzymać moich oczu od zerknięcia na Charliego. 
Zatrzymując na nim spojrzenie przez krótką chwilę, ledwie zauważyłam ten słodki, mały uśmiech, którym mnie obdarzył. Zanotowałam w głowie, że kiedy się uśmiecha, unosił się tylko jeden kącik jego ust, a oczy wydawały się rozświetlać.
Ale gdy roznosiłam napoje, przez moje myśl przeszedł obraz ze sposobem w jaki Harry robił tę samą rzecz. Charlie nie miał tego małego słodkiego dołeczka, co Harry, a w jego oczach nie czaiło się to bezczelne rozbawienie tak, jak w oczach Harry’ego.
Prychnęłam z frustracją, siadając z powrotem na kanapie i pozwalając swojemu obolałemu ciału zrelaksować się na miękkich poduszkach. Przyjemność sprawiał mi zimny, skórzany materiał, który zetknął się z moją skórą, kiedy wygodnie się na nim rozłożyłam. Przesuwając wzrokiem po napisach zapowiadających film, rozważałam drzemkę.
Piaskowy dziadek zdecydowanie zdążył już użyć na mnie swojej magii zaledwie w przeciągu dwóch ostatnich minut. I spałabym już, gdyby nie głośna muzyka, zwiastująca oficjalne rozpoczęcie filmu, która spowodowała, że podskoczyłam na kanapie. Nie wspominając o myśli pójścia i zobaczenia się z Harry’m, kiedy to się skończy.
Zmusiłam się, żeby obejrzeć pierwsze 5 minut filmu. Mroczna sceneria zapowiadała nadchodzące wydarzenia. Do głowy przyszła mi pewna myśl o Bradzie Picie i była ona tak zabawna, że na mojej twarzy zagościł rozbawiony uśmieszek. 
Jedyną rzeczą, powstrzymującą mnie od wybuchnięcia głośnym śmiechem była obawa, że wszyscy spojrzeliby na mnie i pomyśleli, że zwariowałam, zwłaszcza dlatego, że scena rozgrywana przede mną nie była ani trochę zabawna. 
Kiedy próbowałam przekonać się do oglądania i zainteresowania się wątkiem, ruch w kąciku oka zwrócił moją uwagę. Obróciłam się, aby zobaczyć wchodzącego do pokoju Charliego z wodą dla siebie i miską popcornu dla mojej mamy i Connera.
Gdy podszedł bliżej, zauważyłam, że trzymał dwie miski. Zanim zdążyłam wrócić wzrokiem z powrotem na ekran telewizora, złapał moje spojrzenie. Niebieskooki chłopak posłał mi uśmiech, po czym odwrócił wzrok, wręczając mojej mamie popcorn.
Odwzajemniłam go w duchu, obserwując jak zajmuje swoje miejsce. Naprawdę chciałam pozbyć się tego dziwnego uczucia, które rozwijało się miedzy nami. Zdawało się ono stawiać mur na naszej drodze do przyjaźni.
Po kilku chwilach gapienia się na niego i obawy, że mógłby to zauważyć odwróciłam wzrok. Krzywiąc się, spojrzałam z powrotem na ekran, aby zobaczyć szczegółowy proces zabijania zombie i pokręciłam głową. 
Zdecydowanie muszę powiedzieć o tym Harry’emu.
***
- Nie widziałem cię od środowego popołudnia. – oświadczył Harry, jakbym straciła poczucie czasu. Szczerze mówiąc, naprawdę je straciłam. Szkoła i ilość pracy, przez którą przeszłam przez ostanie kilka dni totalnie mnie wyczerpała. 
Ale wciąż kręciłam głową na jego słowa, kiedy opadłam na szczyt łóżka. Przeszedł przez pokój i usiadł na swoim normalnym miejscu na krawędzi, w pobliżu moich stóp. Jego jasne oczy skanowały moją twarz w poszukiwaniu oznak tego, co zamierzałam powiedzieć.
- A dziś jest dopiero piątek. – oświadczyłam nonszalancko.
- Tak, co daje nam.. około trzech dni? – uśmiechnął się, krzyżując ręce na klatce piersiowej i kładąc się plecami na łóżko. Oparłam tył głowy o zagłówek i spojrzałam w dół na niego. Mimo, że nie odczuwałam do niego uczuć tego typu, musiałam stwierdzić, że nawet w takiej pozycji był przystojny. 
Tak jak zawsze, przeznaczyłam kilka chwil, aby mu się przyjrzeć. Nie w jakiś wypaczony sposób, ale po to, aby zobaczyć jak jest ubrany i spróbować zgadnąć w jakim jest nastroju przez mowę jego ciała. Bezczelny uśmieszek, który miał przyklejony do twarzy, kiedy podniósł na mnie wzrok swoich jasnych oczu sprawił, ze uśmiechnęłam się szeroko. 
Ale za chwilę przewróciłam oczami, głównie po to, aby przerwać nasz kontakt wzrokowy. Pozwoliłam mojemu spojrzeniu przesunąć się w dół po jego torsie, oceniając jego koszulę w czerwoną kratkę. Rękawy miał podwinięte i z tej niewielkiej odległości, materiał wyglądał na znoszony i brudny.
Część mnie rozważała, czy to są ubrania, w których został pochowany, bo właśnie w nich pojawiał się najczęściej, ale nie pozwalałam mojej głowie przyswoić tego faktu. Myślenie o rzeczach takich jak ta sprawiało, że czułam coś dziwnego, co jednocześnie wywoływało u mnie ciarki.
Właściwie to takie myślenie mnie przerażało. Szczególnie wtedy, kiedy wyraźne obrazy zaczęły pojawiać się w mojej głowie.
Podążyłam wzrokiem dalej po jego długich nogach i parze znoszonych jeansów, podkreślających jego szczupłe nogi. Zamiast obdartych brązowych butów, które miał na sobie ostatnio, na jego stopach były białe skarpetki, które wyglądały na trochę za duże.
Nie zasypywał mnie pytaniami tak jak Charlie, czy inni, kiedy cisza zdawała się ciągnąć w nieskończoność, a ja kontynuowałam studiowanie jego wyglądu. Początkowo dziwnie było mi patrzeć na niego nawet przez chwilę.
Ale teraz robiłam to z czystej ciekawości. To samo poczucie niewiedzy wkradało się w moje myśli za każdy razem, kiedy wchodziłam na strych i zawsze wchodziłam tu z nadzieją, że opuszczę go odkrywając chociaż jeden z tych wielu elementów skomplikowanej układanki.
Niestety to nadal się nie wydarzyło.
- Skończyłaś już? – Harry uśmiechnął się szeroko, wyraźnie ciesząc się z konfrontacji moich oczu z jego ciałem. Zaśmiałam się cicho na jego uwagę i na chwilę odwróciłam wzrok. Moje oczy szukały czegoś, czym mogłabym go uderzyć. Wylądowały na poduszce obok mnie.
Szybko ją podniosłam i z szerokim uśmiechem na twarzy uderzyłam go w ramię. Obrócił się na bok, zwracając twarzą do mnie, a długie ramię z równie długimi palcami wyciągnęło się, aby złapać poduszkę i wyszarpnąć ją z mojego uścisku. Uśmiechnął się figlarnie, kiedy już trzymał ją w dłoniach, po czym rzucił ją za siebie.
- Zapłacisz za to. – powiedział złowrogo. 
Moje oczy rozszerzyły się i zanim zdążyłam pomyśleć o ucieczce, jego długie ręce już owinęły się wokół mnie i pociągnęły w swoją stronę. Zaczęłam śmiać się w sposób niekontrolowany, kiedy łaskotał moje boki i miejsce za uchem, miejsce o którym nikt inny nie wiedział.
- Harry. – śmiałam się, naciskając na jego klatkę swoimi dłońmi. Zignorował mnie, obracając nasze ciała tak, że leżałam plecami na łóżku, przygwożdżona jego ciałem. Jego długie palce kontynuowały łaskotanie moich boczków, sprawiając, że śmiałam się jeszcze bardziej, dopóki nie mogłam już dłużej tego znieść.
- Proszę przestań. – zachichotałam, podnosząc wzrok na jego uśmiechniętą twarz. Jego zielone oczy były pełne humoru i zachwytu, kiedy spojrzał w dół na mnie. Rozczochrane loki opadały z jego zmierzwionej grzywki, będąc rozrzucone po całym jego czole.
Użyłam swojej wolnej ręki, która nie była przyciśnięta do jego piersi, aby przeczesać te miękkie loki i odgarnąć większą część luźnych kosmyków.
- Dzięki. – wyszczerzył się, a jego zęby beztrosko zanurzyły się w jego dolnej wardze.
- Proszę bardzo. – wymamrotałam w odpowiedzi, zanim zauważyłam tę dziwną sytuację, w której właśnie byliśmy. Nie chciałam myśleć o tym, że coś może się wydarzyć.
Ale moje oczy przyswajały pozycję, w której się znajdowaliśmy i bliskość naszych ciał, sprawiając, że mój oddech przyśpieszył, a gardło zaschło na wiór. Moje źrenice rozszerzyły się mimowolnie na myśl o tym, co mogłoby się stać i poczułam jak moje ciało zaczyna się ruszać, chcąc się podnieść.
Natomiast Harry robił coś zupełnie odwrotnego. Znieruchomiałam, kiedy zdałam sobie sprawę, że ugiął łokcie, powoli pochylając swój tors bliżej mojego. Właściwie to nie wiedziałam jak odpowiedzieć na jego działania. Nie spuszczałam wzroku z jego oczu.
Słowa wydobyły się z moich ust bez namysłu i nie widziałam, czy byłam zadowolona, czy poirytowana, że zatrzymały jego ciało. Wszystko o czym mogłam myśleć to to, że kilka dni temu powiedział, że ich nienienawidzi, a ja nie mogłam się doczekać, aż mu powiem, co widziałam. 
- Oglądałam film o zombie. – wypaliłam, powodując, że jego ciało zamarło bez ruchu, tak samo jak i moje. 
I choć to, co się właśnie stało było wyjątkowo poważne, tak samo jak i moje, przed chwilą wypowiedziane słowa to wyraz jego twarzy był bezcenny. 

__________________
Wyraz twarzy Harry'ego, kiedy Rosie wspomina o zombie: 



15 komentarzy:

  1. AAAAA KOCHAM TO @!!!! <333

    OdpowiedzUsuń
  2. zdecydowanie błagam o częściej dodawane rozdziały ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahaha, ta mina na końcu przebiła wszystko.
    Charlie czai się na Rosie, ja to wiem, ale nic z tego być nie może, bo Rosie jest już od dawna zarezerwowana dla Harolda.
    Chciałabym już odkryć tą tajemnicę, którą jest Harry.
    A tak w ogóle to ten film to na pewno był "World War Z". Tak, wiem, jestem taka domyślna, ale musiałam.
    Dziękuję za wszystko i kocham Cię <3
    @mysweetloouis

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział jak i wszystkie poprzednie, to wszystko jest takie niemożliwe i tajemnicze czyli coś co kocham i nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeejeku! Wreszcie!:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha xD
    Moja mina na samym koncu>>>>>>
    Po prostu bezcenna. xD
    Bylo tak ksndjxixjs, a ona wypalila o tych zombi... ugh...
    Charlie lubie cie, ale wara od Rosie ona jest Hazzy!
    Swietny rozdzial! ;)
    Czekam nn :3
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku! SZYBKO DODAWAJ!:((

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham tego bloga kiedy next ??

    OdpowiedzUsuń
  9. neeeeeeeeeeeeeeeeeeeeext :"DDD

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja chce koooolejny rozdział
    Proooooooosze

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy next bo to już koło dwóch miesięcy ja nie ma, jeśli cię to uraziło albo coś to przepraszamm <3 Tylko nie mów że zawiesiłaś plisss..

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać
    Codziennie wchodze na tego bloga zeby sprawdzic czy nie ma kolejgo rozdzialu
    *robi oczy jak kot z shreka* ploooose dodaj nowy lozdzilecek

    OdpowiedzUsuń