29.05.2014

Rozdział 7

Trzymając książkę w dłoni, kołysałam nią w przód i w tył, słuchając skrzypienia żwiru pod moimi stopami. Bycie w wieku 18 lat i wracanie autobusem do domu było zdecydowanie wadą samą w sobie. Byłam wdzięczna, że Conner był wystarczająco miło, żeby podwieźć mnie rano.
Jeśli musiałabym wstać o 6:30 i przejść całą drogę na przystanek, żeby czekać 30 minut w zimnie na autobus, z pewnością położyłabym się tam i umarła. Może zobaczyłabym wtedy Harry’ego. To było złośliwe, pozwolić moim myślom zboczyć na ten tor i robić sobie z niego wredne żarty, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Byłam wciąż zgorszona tym, że wziął mój pamiętnik i przeczytał go bez mojego pozwolenia. Nie obeszłoby mnie to tak bardzo, gdyby nie przeczytał tej części. Wszystko inne prawdopodobnie mogłam przeboleć. Ale to było tak, jakbym znalazła przyjaciela, który odkrył mój najmroczniejszy sekret.
Szczerze mówiąc, nie chciałam poznać jego osądu nad moją osobą.
To znaczy, jasne, zachowywał się tak, jakby to nie było nic takiego i jakby nic mu to nie przeszkadzało. Ale dręczyło mnie to, że nie powiedział mi o tym od razu. Z pewnością zamierzałam zmusić się do wrócenia na strych i porozmawiania z nim ponownie, ale na tę chwilę potrzebowałam czasu. Musiałam ułożyć sobie kilka spraw.
Wzdychając, podniosłam wzrok, będąc witana przez stary dom. Jego ogromność była widoczna nawet z daleka. Przez chwilę pozwoliłam moim oczom skanować jego postarzały wygląd, po czym moje spojrzenie przyciągnął ruch, który zobaczyłam w kąciku oka.
Charlie klęczał z boku starej, zielonej furgonetki. Jego ciemna koszula odznaczała się na zniszczonej, zielonej powierzchni samochodu. Zagryzając policzek od środka po to, aby odepchnąć od siebie wypełniające mnie, nieznane uczucie, zamiast do domu, skierowałam się w jego stronę. Kiedy zobaczyłam z bliska, co robi, uśmiechnęłam się do siebie.
Jedną z rzeczy, których nauczył mnie Conner było zmienianie opony i to właśnie robił Charlie. Opalona skóra jego dłoni i rąk była umorusana na czarno od opony i czegokolwiek nad czym pracował przy tej furgonetce.
Najwyraźniej usłyszał moje kroki i spojrzał w górę, spotykając moje oczy.
- Cześć. – uśmiechnęłam się, obserwując jak na jego ustach też pojawia się uśmiech. Westchnął i wytarł dłonie w jeansowy materiał spodni na swoich udach, po czym wstał.
- Cześć. – odpowiedział,, a jego uśmiech poszerzył się w kącikach ust.
- Chciałbym powiedzieć, że jesteś wcześniej w domu ale właściwie to się spóźniłaś. – podniósł na mnie brwi po skończonym zdaniu i zachichotał cicho.
- Cóż autobusy to zło. Szczególnie, kiedy wysiadasz na ostatnim przystanku. – przypomniałam mu, krzyżując ramiona na klatce piersiowej i próbując nie pozwolić szerokiemu uśmiechowi wkraść się na moje usta. Charlie posłał mi spojrzenie ‘no dobra, niech ci będzie, wygrałaś’, po czym obrócił się z powrotem w stronę opony i wydał z siebie westchnienie.
- Gdzie jest Lisa?
Nawet nie pomyślałam o niej, kiedy godzinę temu szłam na autobus. Wracając myślami do tego, gdzie właściwie była, usiadłam obok Charliego. Poczułam na dłoniach chłód bijący od trawy i przybrałam bardziej komfortową pozycję.
- Uh poszła z przyjaciółmi na jakiś film, czy coś takiego. – wymamrotałam, nie pamiętając dokładnie, co mi mówiła. Na swoją obronę mogłam powiedzieć,, że śpieszyła się i ciężko było rozróżnić jej słowa, bo wypowiedziała ich ze sto w mniej niż minutę.
- Oh tak, dziś jest piątek, prawda?
- Taa. – odpowiedziałam, przesuwając się trochę, kiedy odchylił się do tyłu, a jego wzrok napotkał moje oczy. Charlie wytarł swoje czoło wierzchem dłoni i wziął głęboki oddech, zanim się odezwał. Jego niebieskie oczy wydawały się wesołe, kiedy mówił.
- Piątki dla Lisy i jej przyjaciół są wieczorami filmowymi. W każdy piątek idą oglądać jakiś nowy film, a potem spotykają się w bibliotece.
- W bibliotece? – zapytałam, nie do końca pewna, jak te dwie rzeczy mogą iść w parze.
- Taaa. Cóż, jakbyś nie zauważyła, moja siostra jest kimś w rodzaju kujona. Poważnie, przez cały czas chodzi do tej lodziarni i przeważnie siada tam i czyta, dopóki dosłownie jej stamtąd nie wyrzucą. – zaśmiał się, opierając na swoich dłoniach.
Uśmiechnęłam się lekko do niego, po czym przewróciłam oczami.
- Nie nabijaj się z tej lodziarni, ani z czytania. Te dwie rzeczy są naprawdę świetne. – poinformowałam go, pochylając się lekko tylko po to, aby uderzyć go delikatnie w ramię. Rozszerzając na mnie oczy, udał zranionego.
- Auć za co to? – zażartował.
- Za robienie sobie żartów z kujonów, do których się zaliczam. – Charlie uniósł brwi, jakby mi nie uwierzył, po czym zaśmiał się lekko.
- Naprawdę myślisz, że uwierzę ci, że jesteś kujonem? – zapytał. Jego zadowolony z siebie wyraz twarzy wskazywał na to, że rzucił mi wyzwanie.
 - Nigdy nie powiedziałam, że myślę, że mi uwierzysz umorusany chłopcze.
- Umorusany chłopcze? – powtórzył, śmiejąc się ochryple. – Co to niby miało znaczyć? – chciałam parsknąć śmiechem na jego zdziwiony wyraz twarzy, ale zatrzymałam go w sobie, wraz z moim oddechem, kiedy pochyliłam się do przodu i podniosłam dłoń do jego czoła.
Wydawało się, że jego ciało zamarło przez kontakt z moją ręką. Mogłabym przysiąc, że z moim stało się to samo, gdybym nie widziała swojej dłoni poruszającej się po jego czole i ostrożnie wycierającej plam smaru z jego skóry.
Odsuwając się powoli, spokojnie wypuściłam mój wcześniej wstrzymywany oddech i wzięłam głęboki wdech, aby uzupełnić brak tlenu. Twarz Charlie’go wydawała się pozbawiona emocji, podczas gdy ja starałam się zachować spokój i opanowanie. Znałam tego faceta przez jakiś jeden dzień i już pochylałam się nad nim ze współczuciem, pieszcząc jego twarz?
To zdecydowanie nie było moje normalne ja.
Nigdy nawet nie myślałam o robieniu tego typu rzeczy.
Odwróciłam wzrok od jego oszołomionego wyrazu twarzy i wbiłam go w ziemię pod moimi dłońmi, zanim jego głos nie przerwał niezręcznej ciszy. Byłam wdzięczna, że to zrobił, bo wiedziałam, że byłabym zbyt nieśmiała i zawstydzona, żeby powiedzieć cokolwiek.
- Odpłacasz mi się, co nie?
Zajęło mi minutę zorientowanie się i zrozumienie tego, o czym mówił. Moje myśli szybko pognały z powrotem do jednego, albo dwóch dni temu, kiedy wycierał lód z kącika moich ust.
Poczułam mały uśmiech pojawiający się na moich ustach, kiedy kolejny raz spotkałam się z jego spojrzeniem, a on odzwierciedlił mój gest. Przez kilka długich minut pozostaliśmy w komfortowej ciszy. Lubiłam być w pobliżu Charlie’go, naprawdę. Sprawiał, że czułam się akceptowana i wiedział o moim mrocznym sekrecie.
To spowodowało, że wróciłam myślami do Harry’ego, a kiedy to zrobiłam, mogłam wyczuć jak w duchu wykrzywiam usta.
Dlaczego nie mogłam po prostu przeboleć faktu, że Harry wiedział? To nie tak, że traktował mnie inaczej po tym, co odkrył. Przez to poczułam się trochę winna, że odsunęłam go od siebie, nie przejmując się nim, to znaczy, mam na myśli to, że nie zrobiłam tego samego z Charliem, nawet mimo tego, że nie czytał mojego pamiętnika, żeby dowiedzieć się o mnie i o moim tacie.
- Uh Rose? – odezwał się Charlie, a ja podskoczyłam, kiedy poczułam jego dłoń muskającą moją. – Przepraszam.  – wymamrotał.
- Nie, w porządku. Zamyśliłam się. – próbowałam posłać mu lekki i słaby uśmiech, ale po wyrazie jego twarzy wiedziałam, że nie za bardzo mi to wyszło. Wzdychając, podniosłam się powoli i otrzepałam swoje spodnie, stabilnie stając na podeszwach swoich butów.
- Jesteś pewna, że wszystko w porządku? – zapytał, wyglądając na rozczarowanego, kiedy zaczęłam obracać się od niego, chcąc pójść do domu. Naprawdę chciałam przeprosić Harry’ego za to, co zrobiłam, nawet jeśli prawdopodobnie miałam tego później żałować.
Przynajmniej, jeśli przeproszę, nie będę musiała dłużej czuć się winna i będę mogła szczęśliwie ignorować go, kiedy tylko będę tego chciała. To wydawało się wystarczająco dobrą wymówką na tę chwilę.
- Tak, jestem pewna. – wywołałam prawdziwy uśmiech i obróciłam się w stronę domu, zaczynając iść przed siebie. – Do zobaczenia na obiedzie? – zawołałam, będąc w połowie drogi i zdając sobie sprawę, że byłam naprawdę niegrzeczna i głupia.
- Jasne. – odpowiedział z uśmiechem.
Odwzajemniłam ten gest, po czym obróciłam się i właściwie ruszyłam biegiem do frontowych drzwi. Może po tym wszystkim, będę mogła położyć się i przespać cały weekend.
A może nawet przeczytać trochę książki, którą zadał nam pan Turner.
Zamykając drzwi i wspinając się po schodach, usłyszałam rozsądne i znajome skrzypienie starego wnętrza domu. Wciąż mi towarzyszyło, nawet po tych kilku dniach, przez które zdążyliśmy tu pomieszkać. I co dziwne, przywykłam do niego.
To było tak, jakby ono tu należało i oddawało uczucie tego domu.
Uczucie, że czegoś wciąż brakuje.
I nie wiedziałam czego.
Kiedy dotarłam na ostatni stopień schodów i położyłam stopy na dywanie na drugim piętrze, spojrzałam na moje drzwi na końcu korytarza i wydałam z siebie westchnienie. Naprawdę zamierzałam iść przeprosić zdemoralizowanego ducha, który nawiedzał mój strych?
Założyłam, że odpowiedź brzmiała tak, kiedy zatrzymałam się przed swoimi drzwiami i przekręciłam klamkę. Otworzyłam je i wślizgnęłam się do środka, zamykając je za sobą. Odetchnęłam znajomym zapachem, będąc wdzięczna, że wciąż mam butelkę perfum, przez którą ściany mojego poprzedniego domu dosłownie nasiąkły.
Rano, kiedy wstałam popryskałam nim pokój, mając nadzieję, że chociaż trochę pomoże mi pozbyć się uczucia niepokoju w związku z pójściem do szkoły. Pomogło, ale tak szybko jak znalazłam się w samochodzie z Connerem, wróciło silniejsze niż kiedykolwiek.
Odpychając te myśli na bok, zdjęłam buty i pozbyłam się naszyjnika z mojej szyi, po czym podeszłam do szafy i otworzyłam drzwi. Chciałam być zrelaksowana, kiedy będę mamrotać przeprosiny do Harry’ego.
Powoli podniosłam dłoń do zatrzasku i otworzyłam go, obserwując jak opada rampa i w połowie oczekując pojawienia się znikąd twarzy Harry’ego. Ale kiedy spojrzałam do góry, zobaczyłam jedynie ciemność, oświetloną przez małe światło sączące się przez okno.
Umieszczając moją stopę na pierwszym stopniu, prawie uderzyłam głową o sufit szafy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi rozchodzące się po całym pokoju. Otrząsając się z zaskoczenia, wzięłam głęboki oddech i zeszłam na dół z drugiego stopnia schodów.
Nie pomyślałam o zamknięciu drzwi szafy, kiedy podeszłam do drzwi i zapytałam kto za nimi jest.
- To ja. – odezwał się Charlie zza drewna. Byłam wdzięczna, że nie byłam w środku czegoś innego, bo inaczej nie otworzyłabym mu drzwi. Nazwij mnie zepsutą i niezbyt zabawną, ale naprawdę nie mogłam znieść, kiedy ludzie coś mi przerywali.
- Potrzebujesz czegoś? – zapytałam tak uprzejmie, jak tylko mogłam, otwierając drzwi tak, aby móc go zobaczyć.
- Uh cóż, zostawiłaś to. – wyjąkał, trzymając moją książkę od angielskiego wraz z moim plecakiem. Ucieszyłam się, że przyniósł mi moje rzeczy, kiedy usłyszałam odgłos kropel deszczu uderzających o metalowy dach.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się, biorąc zawartość z jego dłoni i obracając się po to, aby położyć je na łóżku.
- Nie ma za co, pomyślałem, że będziesz tego potrzebować.
- Tak. – uśmiechnęłam się, odwracając się z powrotem do niego.
- Uh wejdź, jeśli chcesz. – wymamrotałam, widząc jego wzrok niedbale skanujący pokój. Przez chwilę zawahał się w progu, zanim powoli wszedł o środka. Wciąż rozglądał się po prawie pustym pokoju, a ja zmusiłam się do przerwania ciszy i przyciągnięcia jego uwagi.
- Tak naprawdę nie zaczęłam się tu jeszcze urządzać.
- Ja też. – uśmiechnął się, przenosząc na mnie wzrok. – Mam tylko łóżko i ciuchy porozrzucane po całej podłodze. I już czuję się jak w domu.
Zaśmiałam się cicho na jego słowa i spojrzałam na podłogę, niepewna jak na to odpowiedzieć. Czubki jego brązowych butów pojawiły się w moim polu widzenia, co oznaczało, że podszedł bliżej. Moja głowa gwałtownie drgnęła w górę, ale powstrzymałam się od zbyt szybkich ruchów.
- Podoba mi się twój plakat. – uśmiechnął się szeroko Charlie. Podniósł dłoń i wskazał na ogromny kawałek cienkiego papieru przyklejony niedbale na ścianie za moimi plecami. Obracając się, zobaczyłam, że to The Fray i uśmiechnęłam się, zwracając z powrotem do niego.
- Też ich lubisz, co?
Jego uśmiech zdawał się dorównywać mojemu, kiedy potrząsnął głową i włożył ręce do przednich kieszeni swoich jeansów.
- To pierwszy zespół, który lubiłem i przyznawałem się, że go lubię.
- Oh naprawdę? – zapytałam, czując się trochę wrednie na myśl o grzebaniu w tym, jakie są jeszcze inne zespoły, do których pozornie nie chciał się przyznać, że lubił.
- Kogo jeszcze lubiłeś? – skrzyżowałam ręce na piersi i czekałam na odpowiedź, myśląc o wszystkich zabawnych możliwościach, które mogły opuścić jego usta w następnych kilku momentach.
- Bowling for Soup byli dobrzy i uh…
- I uh kto? – uśmiechnęłam się szeroko, niecierpliwa jego odpowiedzi, kiedy niespokojnie przestąpił z nogi na nogę.
- Przez dłuższy czas byłem zakochany w Madonnie.
- Przecież ona nie była nawet w twoim przedziale wiekowym! Co do cholery? – zaśmiałam się, obserwując jak jego policzki czerwienieją z zażenowania. Chciałam powiedzieć mu, że na swój sposób to jest w porządku, ale nie mogłam ponieważ byłam tą, która wyciągnęła ten temat na powierzchnię. Swoją drogą to nie było nic takiego.
- Cóż myślałem, że jest pociągająca, kiedy była młodsza. No wiesz w latach 80? To nie są, aż tak odległe czasy. To znaczy moja mama słuchała jej, a mój tata ją kochał. Myślę, że to przez to. – uśmiechnął się.
Obserwowałam jak przenosi wzrok na podłogę. Wyglądał, jakby był zagubiony w jakimś innym świecie.
- Charlie, przepraszam. – wymamrotałam, czując, że przywołałam temat, który dźgnął go w serce jak sztylet. Powoli położyłam rękę na jego ramieniu.
Fizyczny kontakt zwrócił jego uwagę z powrotem na mnie i wywołał słaby uśmiech. Myśl o tym, że takie zwykłe, proste wspomnienie mogło dotknąć go tak głęboko sprawiła, że zaszkliły mi się oczy. Chciałam go pocieszyć i powiedzieć, że czuję się tak samo w wielu sprawach, ale nie mogłam.
Zamiast tego czekałam, aż się odezwie, cisza zdawała się nie mieć końca.
Na jego twarzy pojawił się ból i zrozumienie, kiedy podniósł dłoń i przykrył nią moją. Posłał mi mały uśmiech, zanim powoli zdjął moją rękę ze swojego ramienia i zatrzymał ją na wysokości talii.
- W porządku Rose. Myślę, że pójdę wziąć prysznic, jestem przekonany, że śmierdzę. – zaśmiał się lekko, ale śmiech ten wydawał się być wymuszony. – Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebować kogoś, żeby porozmawiać… Zawsze tu będę.
Mały uśmiech, który pojawił się na jego wargach nie zniknął, kiedy ruszył w stronę drzwi i powoli obrócił się, żeby je za sobą zamknąć.
- Dzięki za przyniesienie moich książek. – zawołałam, starając się w jakikolwiek sposób rozluźnić atmosferę.
- Nie ma za co. – odpowiedział Charlie i zaczął zamykać drzwi. – Oh i nie wiedziałem, że ten dom ma strych. – podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam małą część schodów widoczną przez otwarte do połowy drzwi szafy. Poczułam coś ciężkiego w klatce piersiowej, jakby kolejny z moich sekretów został ujawniony.
I tym razem to była moja wina.
Zająknęłam się lekko wychodząc z odpowiedzią.
- Taa, ale Conner powiedział, żeby tam nie wchodzić. To niebezpieczne, czy coś takiego.
Charlie powoli pokiwał głową ze zrozumieniem, zanim oderwał wzrok od szafy i skupił go z powrotem na mnie. Poczułam jak ciężar w mojej piersi powoli odpuszcza, kiedy posłał mi kolejny uśmiech.
- Do zobaczenia na kolacji.
Przytaknęłam głową, a on zamknął drzwi i niedługo po tym usłyszałam odgłos jego kroków na korytarzu, a potem kolejne kliknięcie zamykanych drzwi. Moje stopy powoli przesunęły się po podłodze w stronę moich własnych drzwi, które zamknęłam na klucz.
Wzdychając, zmusiłam się, aby podejść do szafy i powoli zaczęłam wspinać się po schodach, słuchając odgłosu własnych kroków, odbijających się echem po obu pomieszczeniach. Ponownie czekałam na pojawienie się Harry’ego, który wystraszyłby mnie na śmierć, ale nic takiego się nie wydarzyło. Postawiłam moje obie stopy na podłodze strychu.
- Harry? – zapytałam, rozglądając się po pustej przestrzeni. Oczywiście, przedmioty, które wczoraj tu porozstawiałam sprawiały, że pokój był wypełniony, ale mimo to był pozbawiony ducha. Jakkolwiek pokręcenie i przerażająco to zabrzmiało. Moje myśli powędrowały z powrotem do książki, którą zadał nam pan Turner, zanim głos Harry’ego spowodował, że podskoczyłam.
- Myślałem, że mnie unikasz. – jego szorstki głos wymamrotał po mojej prawej stronie.
Moje oczy powoli zwróciły się w kierunku, z którego dobiegł głos i zmrużyłam oczy w dezorientacji na to, co zobaczyłam. Leżał w łóżku, kołdra była owinięta w nieładzie wokół jego nagiego torsu. Jego loki były jednym wielkim chaosem, który nasilił się, kiedy sennie przeczesał je swoją dłonią.
- O co chodzi? – uśmiechnął się bezczelnie. – Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
Przez moment chciałam go uderzyć, ale przypomniałam sobie, dlaczego tutaj przyszłam. Biorąc głęboki oddech, podeszłam do krawędzi łóżka i położyłam dłonie na jego zimnej poręczy.
- Przyszłam, żeby przeprosić za moją rekcję na te sprawy z wczoraj.
Westchnął i przekręcił swoje ciało do pozycji siedzącej. Zdumiało mnie to, że kołdra poruszyła się razem z jego ciałem. To było coś, czego nie powinien być zdolny zrobić, ale jednak właśnie to zrobił. Dziwny był też fakt, że zmienił się także jego wygląd zewnętrzny.
- Mimo, że już raz to zrobiłem… - westchnął. – To ja powinienem być tym, który przeprasza. Więc.. Przepraszam za naruszenie twojej prywatności i jeśli mamy być ze sobą zupełnie szczerzy… Słuchałem twojej rozmowy z tym kolesiem Charliem.
- Harry! – zaprotestowałam, uderzając w jego nogę, która była chroniona przez cienką kołdrę. Zabrał ją z mojego zasięgu, kiedy kontynuował. – To ty byłaś tą która zostawiła opuszczone schody i mogę dodać, że także tą, która ledwie ocaliła swój własny tyłek.
- Jak niby ocaliłam swój własny tyłek?
- Widział schody, prawda? A potem ty wymyśliłaś tę kulawą wymówkę tak, żeby niczego nie podejrzewał, ani nie chciał tu wejść. Szczerze mówiąc mam na myśli, że jeśli mnie by tu nie było, to byłoby to idealne miejsce, żeby go przelecieć. Nic nie byłoby słychać i nikt nie wiedziałby, gdzie jesteś, ani nie przyszedłby tu po ciebie.
- Oh zamknij się. – jęknęłam, wyciągając rękę i próbując uderzyć go ponownie. Zaśmiał się w odpowiedzi, po czym wzruszył ramionami.
- Wiesz, że to prawda. Mam na myśli, jeśli my…
- Oh nawet o tym nie myśl. – ostrzegłam, celując w niego palcem, aby postawić sprawę jasno. Ponownie wzruszył ramionami i kolejny raz zmienił swoją pozycję.
- Jak to jest możliwe... To jak zmieniasz swój wygląd… Jak ci się to udaje? – wyjąkałam, nie znajdując lepszego sposobu na zadanie tego pytania, a on uśmiechnął się łobuzersko w komiczny sposób.
Jakby wiedział coś, czego nie wiedziałam ja.
I prawdopodobnie tak właśnie było.
- Cóż, ciężko to wytłumaczyć. To może zabrać trochę czasu… ale podsumowując, w jakiś sposób ukazuję się taki, jaki jestem.
- Co to znaczy? – zapytałam, czując się tak zdezorientowana, że właściwie po raz bilionowy zaczęłam żałować przyjścia do góry. Harry westchnął, jakby zmęczyła go sama myśl o mówieniu i tłumaczeniu mi tego. I prawdopodobnie tak było.
- Usiądź. – poklepał puste miejsce na łóżku obok siebie. Podniosłam na niego brwi, jakbym chciała powiedzieć: żartujesz sobie ze mnie? Ale kiedy zauważyłam powagę emanującą z tonu jego głosu i wyrazu twarzy, zmusiłam się do zajęcia miejsca obok niego.
- Nie zrozumiesz ani trochę z tego gówna.
____________________
25 komentarzy = nowy rozdział

37 komentarzy:

  1. rozdział super i harry ahahahah

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuu Harry *.* Ja chce już następny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego gówna? Ciekawe co Harry ma na myśli, swoją drogą też jestem ciekawa tej całej Historii Harry'ego, wszystkich rzeczy z nim związanych, bo to wszystko jest bardzo pogmatwane.
    Swoją drogą, jestem też ciekawa w kim zakocha się Rose.
    Tek bardzo chcę, żeby to był Harry!
    Ale mimo, że wolę Harolda to i tak lubię Charliego.
    Jest w nim coś... fajnego, przyjemnego.
    Rozdział wspaniały, cieszę się, że pojawił się Harry.
    Kocham Cię i dziękuję <3
    @mysweetloouis

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry, półnagi tors... mmm.
    Rose, ciesz się że masz ten strych, hehehe <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :D
    Bardzo lubię Harry'ego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Teksty Harry'ego zawsze spoko xD
    Jak zwykle świetnie przetłumaczony
    @LunaticCupcake

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  9. THIS IS PER-FECT!

    OdpowiedzUsuń
  10. omgggg chcee następny xDDDD
    Świetny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Pewnie się w niej zakochał, a w zależności od tego co czuję wygląda inaczej.
    Dlaczego przyszło mi to do głowy hah
    @Harry_MyGod

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam dokładnie tak samo

      Usuń
  12. O co chodzilo Harremu z ty "gowne"
    Harry i jego teksty hahah ^.^ + polnagi tors jxjdbshsjsjd :*
    Rose uwazaj bardziej, bo chyba nie chce zeby ktos wszedl na strych...
    Rodzial cudooooo!!!!! <3
    Czekam na nastepny
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdecydowanie najlepsze tłumaczenie jakie kiedykolwiek czytałam :)
    Kocham to opowiadanie, jest idealne.
    Ty jesteś idealna, ponieważ tłumaczysz dla nas i poświęcasz swój wolny i cenny czas.
    Bardzo Ci za to dziękuję, jesteś niesamowita :)
    Pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Boskieeee potrzebuje nastepnego
    I Harry powalający jak zawsze hahaha
    Xxx
    @Faza_Bo_Hazza

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochan chce next
    Hazz powalasz hehehe

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział uroczy i tajemniczy, ale nie podoba mi się to, że Rose spoufala się z Charliem hah @ohlittlepayneon

    OdpowiedzUsuń
  17. Wydaje mi się, że Harry jest jakąś innym duchem, takim, które nie przeszedł jakiejś przemiany, GOD nie wiem jak to wytłumaczyć. Mam taką schizę, że ona będzie szukać jego ciała, czy coś w tym stylu i on będzie żywy I HAPPY END, nie tak jak w Blind ;(((
    Ale mniejsza oto, czekam na kolejny rozdział, może się czegoś dowiem i będę mogła uporządkować myśli xx

    OdpowiedzUsuń
  18. zazdroszcze ci takiej znajomości angielskiego.
    a rozdział super; )

    OdpowiedzUsuń
  19. czika czika bomba dali dali bomba! jestem na serio ciekawa co będzie w następnym ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. jej szkoda mi Charliego ;c rozdział jak zawsze super;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział śwetny. Jestem ciekawa co będzie dalej:) I również zapraszam do siebie na http://storyofmylifefanfaction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Awww jak ja uwielbiam ten ff <3 jestem ciekawa jak Hazz bd to tlumaczyl i wgl czy jest szansa, zeby znow byl czlowiekiem ? Dziekuje xx

    OdpowiedzUsuń
  23. uwielbiam tego ff ! rozdział jest świetny. jestem ciekawa jak Harry to wszystko wytłumaczy.

    OdpowiedzUsuń
  24. Boże. Dlaczego to musi być tak dobre? Czekam na nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetne :) Czekam na next !! XD

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy do chuja nowy rozdział!?

    OdpowiedzUsuń
  27. W nowym ff co tłum. Napiszcie do niej w kom

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy nowy rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny blog, nominowałam Cię do Libster Award! :)
    http://babyfanfiction.blogspot.com/2014/06/nominacja-do-libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  30. Zapraszam do udziału w konkursie na najlepsze fanfiction :)
    http://call-me-clown.blogspot.com/2014/06/konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
  31. kiedy nowy rozdział? :c @luvmyStyles_94

    OdpowiedzUsuń