Wpatrywałam się w jedzenie przede mną, próbując sprawić, aby
jego mdły kolor jakoś mnie zainteresował. Wydawać by się mogło, że to był pierwszy
raz, kiedy jedzenie przed moim nosem całkowicie nie zajmowało moich myśli.
Szczególnie, że należało ono do jednego z moich ulubionych.
Ale to, co powiedział Harry i w jaki sposób zniknął po
wypowiedzeniu tych słów było tym, co teraz przykuwało całą moją uwagę. Nie zniknął
zwyczajnie na kilka sekund, po czym nie pojawił się i nie stwierdził, że to był
żart. Nie było go, kiedy obróciłam się naokoło. Później także go nie
zobaczyłam, ani nie miałam pojęcia gdzie mógłby być.
Wraz z Connerem udało nam się ustawić łóżko i szybko
skończyć sprzątanie strychu, po czym zeszliśmy na dół, doprowadzając do porządku
resztę i wychodząc na kolację. To była jedyna rzecz, która powstrzymywała mnie
od krzyczenia do ścian, aby zmusić Harry’ego do pojawienia się i wyjaśnienia
tego, co powiedział. Gdyby Connera tam nie było, prawdopodobnie tak właśnie bym
zrobiła.
- Nie zmierzasz zjeść swojego sernika? – zapytała moja mama
z drugiej strony stołu, zerkając na Connera spojrzeniem pełnym troski.
- Nie jestem głodna. – wymamrotałam, odpychając od siebie
talerz i odkładając na niego widelec. Ten ruch wywołał głośny brzęk i moja mama
zmrużyła oczy w dezaprobacie.
- Rosie… - zaczęła, ale przerwałam jej.
- Rose mamo. Jestem
Rose.
- Sądzę, że nie powinnaś odzywać się do twojej mamy takim
tonem. – wtrącił się Conner i w tamtym momencie byłam szczęśliwa, że w moim pobliżu
nie leżał nóż, bo rzuciłabym nim najpierw w jedno, a potem w drugie.
- Wiecie co? Dlaczego po prostu nie wrócimy do tamtego
głupiego budynku, żebym mogła pójść do łóżka? – wypowiedziane przeze mnie słowa
zabrzmiały dziwnie, ale słowo dom
nigdy nie wyjdzie z moich ust. Sprawa była prosta. To nigdy nie będzie mój dom.
Nie zamierzałam nazywać tak czegoś, co na to nie zasługiwało.
- Cóż, właściwie to jesteśmy tu, aby poznać jednego z
naszych współlokatorów.
- Współlokatorów? – powtórzyłam zaskoczona.
- Tak. – rozpromieniła się moja mama, nieświadoma złości,
która wręcz kipiała wewnątrz mnie. – Ma na imię Lisa i zostanie z nami. Ma
brata, Charliego, który do niej dołączy.
Zacisnęłam szczękę, przypominając sobie, że to była moja
mama i byłyśmy w miejscu publicznym. Jeśli tak by nie było, prawdopodobnie
rzuciłabym w nią sernikiem, wraz z talerzem.
- Oh, już tu jest! – zawiwatowała mama, spoglądając ponad
mną i ignorując piorunujące spojrzenie, które jej posłałam.
Spojrzałam na Connera, żeby nie obracać się do Lisy, która
prawdopodobnie była za mną, biorąc pod uwagę miejsce, w które patrzyła moja
mama. Ułożył usta w ciche: będzie dobrze, po czym spojrzał w tym samym
kierunku, co ona i uśmiechnął się.
- Hej. – odezwał się cichy głos za moimi plecami i doceniłam
fakt, że nie brzmiał on jak głosy innych ludzi w restauracji. Nie był wysoki i
snobistyczny. W kąciku mojego oka pojawiła się sylwetka dziewczyny, kiedy
zajęła miejsce obok mnie i mojej mamy.
- Cześć Lisa! – uśmiechnęła się moja mama, wyciągając rękę
do dziewczyny, którą tamta chętnie uścisnęła. Spojrzałam na nią, próbując stwierdzić,
czy ją lubię. Wydawała się spokojna, kiedy potrząsnęła głową na cokolwiek, co
właśnie powiedziała moja mama.
Jej długie, jasnobrązowe włosy zebrane były w pleciony kok i
miała na sobie lekki makijaż, który rozjaśniał jej ostre rysy twarzy. Jej skóra
była delikatnie opalona, a nos przyozdobiony piegami. Jasnoniebieskie oczy
zwróciły się na mnie i uśmiechnęła się, jej zęby były ładne i proste.
- Musisz być Rose.
Natychmiast ją polubiłam za to, że nie nazwała mnie Rosie. W
rzeczywistości, chciałam ją przytulić i nazwać moją najlepszą przyjaciółką, bo
szczerze mówiąc siedem sekund pierwszego wrażenia, które na mnie wywarła nie
sprawiło, że zapragnęłam wypchnąć ją przez okno na piętrze, ponieważ nie
ośmieszyła mnie, ani nie pomyślała, że jestem dziwolągiem. Właściwie to
wydawała się naprawdę miła.
- A ty musisz być Lisa. – wyciągnęłam rękę, którą uścisnęła,
tak jak wcześniej zrobiła to z moją mamą i uśmiechnęłyśmy się do siebie.
- Przepraszam, że mój brat nie mógł przyjść. Został w domu,
aby zebrać nasze rzeczy i przenieść je do waszego domu, na co zgodziliście się
przez telefon zeszłego wieczoru.
Obróciła swoją głowę w stronę mojej mamy, uśmiechając się
uprzejmie.
- W porządku, skarbie. – moja mama odwzajemniła uśmiech, mały
gest sympatii. – Ale mogliśmy wynająć kogoś, żeby zrobił to za niego. Nie
musiał się sam z tym kłopotać.
- Oh nie, naprawdę w
porządku. Sam chciał się tym zająć, ze względu na rzeczy osobiste i te sprawy….
- wymamrotała Lisa, uśmiechając się lekko. Po tym jak moja mama i Conner
obdarzyli ją uśmiechami, obróciła się w moją stronę.
- Myślę, że go polubisz. – zachichotała delikatnie. Mogłam
poczuć jak rysy mojej twarzy tężeją na jej uwagę, a jej oczy przybrały rozmiar
pięciozłotówek.
-Oh, przepraszam. Nie jesteś zainteresowana?
- Chłopcami? - zapytałam,
podnosząc zaskoczona brwi. Przytaknęła lekko głową, a ja wiedziałam, że to
byłoby złośliwe i nieuprzejme, ale chciałam zaśmiać się jej prosto w twarz.
- Jestem zainteresowana chłopcami… Właściwie to tylko chłopcami.
Jej twarz zalała fala ulgi i pozwoliła sobie na chrapliwy
śmiech.
- Oh, okay, dobrze. Przez chwilę myślałam, że mnie
znienawidzisz, bo powiedziałam coś niewłaściwego. – nie odpowiedziałam jej, że
jej nie nienawidzę, ponieważ sama nie doszłam jeszcze do takiego wniosku, więc
zamiast tego po prostu zaśmiałam się lekko i posłałam jej mały uśmiech.
- Chciałabyś coś zjeść? – zapytała moja mama po kilku
chwilach ciszy pomiędzy naszą czwórką.
- Oh, nie. Jadłam przed przyjściem tutaj i jeśli zjadłabym
coś jeszcze, mogłabym pęknąć.
- Cóż, więc myślę, że możemy pójść do domu, żebyś mogła
wybrać sobie pokój. Wszystkie są wysprzątane i gotowe, więc możesz wprowadzić się
tak szybko, jak to możliwe.
- Brzmi świetnie! – Lisa uśmiechnęła się promiennie, a jej
uśmiech pokazywał całą radość, którą była przepełniona.
- Swoją drogą, Charlie już tam jest? – zapytała moja mama,
kiedy dziewczyna zaczęła się podnosić, a Conner zbierał dla kelnera nasze
rachunki.
- Myślę, że tak. Pan Banks powiedział, że ludzie od
przeprowadzki wpuszczą go do środka? – podniosła dłoń w połowie zdania, aby
wskazać na Connera, kiedy nazwała go po nazwisku, a on się uśmiechnął.
- Mów mi Conner i tak, już tam jest. Jeden z pracowników
dzwonił do mnie trochę wcześniej i pytał o niego.
- Oh, okay. – wymamrotała Lisa. To było w zasadzie
bezcelowe, że wysiliła się, aby tu przyjść, podczas gdy my praktycznie
wychodziliśmy. Nawet nie siedziała tu wystarczająco długo, żeby zdjąć swoją
kurtkę.
- Dziewczęta, możecie iść do samochodu, jeśli chcecie. –
zawołała moja mama, kiedy ruszyłyśmy w kierunku wyjścia z restauracji.
- Conner i ja będziemy tam za minutę. – podniosłam rękę za
moją głową i pokazałam jej kciuki uniesione do góry, zdając sobie sprawę, że
krzyczenie w odpowiedzi przez całą zatłoczoną restaurację nie byłoby przejawem
dobrego zachowania z mojej strony.
- Więc… - zaczęła Lisa, kiedy zatrzymałyśmy się na mokrym
chodniku, a ja powoli przesuwałam wzrokiem po parkingu w poszukiwaniu naszego
samochodu. Zlokalizowałam go w dalekim końcu, po lewej stronie pod czwartą
latarnią.
- Tak? – naprawdę nie wiedziałam co jeszcze mogę powiedzieć.
Szczerze mówiąc nie byłam zbyt dobra w nawiązywaniu rozmowy z innymi ludźmi.
Kiedy na nią spojrzałam miała niepewny wyraz twarzy, co w jakiś sposób
sprawiło, że poczułam się źle.
- Nie masz nic przeciwko, jeśli zapytam skąd przyjechaliście?
Jej pytanie było proste i świetne do rozpoczęcia rozmowy,
biorąc pod uwagę obecną sytuację, ale przywoływało wspomnienia, o których w tym
momencie nie chciałam myśleć.
- Uh… - zaczęłam, próbując zwerbalizować moją odpowiedź
słowami, które formowały się w mojej głowie.
- Jestem ze wschodniej części Anglii. Ale przeprowadzka tu,
na północ nie sprawiła, że wiele się zmieniło. – tak szybko jak to
powiedziałam, zrozumiałam, że to kłamstwo. Ale sens słów, który miałam w
zamiarze zrealizować został osiągnięty, kiedy dziewczyna posłała mi uśmiech.
- Ja mieszkam tu od zawsze. To spokojne miasto. Mój brat i
ja kochamy je.
- Twój brat jest starszy od ciebie? – zapytałam
nieprzytomnie, sięgając do klamki od drzwi i niedbale pociągając ją do siebie
po naciśnięciu guzika odblokowującego auto.
- Tak, myślę, że jest mniej więcej w twoim wieku.
- Mam 18 lat. - uśmiechnęłam się, odpowiadając na jej
niewypowiedziane i dziwnie brzmiące pytanie.
- Oh, więc miałam prawie rację. On ma 21 lat i trzy czwarte.
- Trzy czwarte? – powtórzyłam ze śmiechem. Lisa
zachichotała.
- Dla niego wydaje się to być wielką różnicą.
- Brzmi jak facet. Nie łapię tego. Mam na myśli, że
wolałabym, aby wszyscy myśleli, że zatrzymałam się w 17-stce przez moje całe
życie, kiedy w rzeczywistości miałabym 50-tkę.
Obydwie śmiałyśmy się, zanim nie przerwał nam telefon Lisy.
- O wilku mowa. – prychnęła, wyciągając komórkę z kieszeni
płaszcza i wciskając zieloną słuchawkę.
- Halo? – moja ciekawość, aby podsłuchać ich rozmowę była niegrzeczna,
ale siedząc na tylnych siedzeniach samochodu z Lisą po mojej prawej stronie
sprawiło, że tak czy inaczej było to nieuniknione.
- Ty co? – zapytała do telefonu, marszcząc brwi w
dezorientacji. Drugi głos na linii zdecydowanie brzmiał męsko i słychać było w
nim nutę rozbawienia.
- Załatwiłem wszystko z pokojami, z wyjątkiem wypakowania
ubrań i wszystkich innych cholernych drobiazgów. Pomyślałem, że chciałabyś sama
zająć się własną bielizną.
- Przyznaj się po prostu, że ci się nie chce. – zaśmiała
się. Ta dziwna rozmowa utwierdziła mnie w fakcie, że muszą być ze sobą blisko.
- Nie zaprzeczę. – zachichotał po drugiej stronie i o dziwo
uznałam to za atrakcyjne.
- Cóż, niedługo tam będziemy, Charlie.
- Zgoda. – westchnął. – Myślę, że pójdę do łóżka. To znaczy
nie chcę być niegrzeczny w stosunku do nich, czy coś, ale jestem wykończony.
- Ty… - zaczęła protestować,
ale ja wzruszyłam ramionami na jego oświadczenie, więc przerwała.
- W takim razie dobranoc, kocham cię.
- Ja też cię kocham, dobranoc. – powiedział pośpiesznie, po
czym obydwoje się rozłączyli.
- Brzmiał miło. – zażartowałam z uśmiechem, ale sądząc po
łobuzerskim uśmiechu Lisy, wzięła to na poważnie.
- Tak jak już mówiłam, myślę, że go polubisz.
~~
Budząc się, mogłam zobaczyć żółte i pomarańczowe odcienie, przedzierające
się przez moje zamknięte powieki, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że
świeciło na mnie słońce. Siadając, ziewnęłam i przetarłam oczy wierzchem dłoni,
po czym otworzyłam je, rozglądając się po starym pokoju.
Wyglądał prawie tak samo, jak wczoraj, kiedy weszłam do
niego po raz pierwszy: opustoszale i samotnie. Nie chciałam za bardzo go
zmieniać, biorąc pod uwagę fakt, że byłam zbyt leniwa, aby zadać sobie tyle
trudu. A poza tym w jakiś sposób przypominał mi mnie.
Wygrzebując się z pościeli, pomyślałam o Harry’m. Moje
spojrzenie spoczęło na kremowobiałej powierzchni sufitu nade mną. Zastanawiałam
się, co teraz robi. Może wymyślał kilka perwersyjnych żartów, które opowie mi,
kiedy wejdę na górę?
Albo może układał plan wypchnięcia mnie z okna.
Tak, czy siak, wiedziałam, że w tym momencie nie chciałam
wrócić na górę. Z tym przekonaniem, pomyślałam o Lisie i o tym jak pomagałam
jej układać rzeczy zeszłej nocy. Dowiedziałam się, że ona i jej brat zostali
sierotami po tym, jak ich rodzice zostali zamordowani, kiedy byli małymi
dziećmi. Po ich śmierci zostali wysłani do ciotki.
Później zamieszkali w tym małym miasteczku znanym jako
Rosewood. Dowiedziałam się, że tak właściwie to ten dom nie był porzucony przez 12 lat, ale kiedy
zapytałam o szczegóły, zawahała się z odpowiedzią, a kiedy w końcu jej
udzieliła, wydawała mi się dziwnie podejrzana.
Zamierzałam później zapytać się o to Harry’eg. Mogłam mieć
jedynie nadzieję, że powie mi prawdę.
Wzdychając z frustracją przez to, co było dzisiaj do
zrobienia, powoli wygrzebałam się z łóżka i przesuwałam stopami, ubranymi w puszyste,
fioletowe skarpetki po podłodzie, dopóki nie dotarłam do drzwi. Minęłam
łazienkę i sypialnię po mojej stronie korytarza, po czym znalazłam się w prawym
jego skrzydle przed drzwiami Lisy.
Zdążyłam zapukać tylko dwa razy, zanim mi otworzyła z uśmiechem
wymalowanym na jej kruchej twarzyczce.
- Dzień dobry. – zaćwierkała, cofając swoją drobną sylwetkę
w głąb pokoju i zostawiając szeroko otwarte drzwi.
- Dzień dobry w stylu: właśnie skończyłam z tym miejscem? -
rozejrzałam się po pokoju, znajdując kilka plakatów na ścianach. Głównie
Justina Timberlake’a, jeden z Igrzysk Śmierci i nawet jeden z The Fray.
Zrobiłam mentalną notkę, że lubię jej gust.
Na podłodze leżał jasnoróżowy dywan, który przykrywał
większość drewnianych paneli , więc kiedy weszłam do środka, moje stopy
zatopiły się w nim. Łóżko stało pod oknem tak, jak poprzedniej nocy, ale
dzisiaj rano przykryte było jasnoróżową pościelą, która idealnie pasowała do
dywanika na podłodze.
- Hey Rose? – zapytała Lisa, przyciągając moją uwagę z
powrotem do niej.
- Tak? – uśmiechnęłam się. – Kocham twój pokój!
- Dziękuję! – jej uśmiech wydawał się tak słodki i był
czymś, czego sekretnie jej zazdrościłam. Mogłam powiedzieć, że sposób w jaki
rozświetlały się jej oczy, kiedy wargi rozciągnięte były do boków jej twarzy był
dowodem autentyczności tego uśmiechu.
Coś czego ja nie miałam.
- Może mogłabyś obudzić mojego brata?
- Co? – zapytałam zdezorientowana, zastanawiając się
dlaczego sama nie mogła tego zrobić.
- Cóż. – przeciągała to, co zamierzała powiedzieć. – Ma pokój
obok ciebie i pomyślałam, że byłoby miło, jeśli obudziłabyś go, żebyście mogli
się poznać. – zaczęłam protestować, ale ugryzłam się w język.
- Jeśli jest taki jak większość facetów to będzie to okropne
rozpoczęcie naszej znajomości.
- Dlaczego? – zapytała ze zdezorientowaniem, doskonale
uwidocznionym przez rysy jej twarzy.
- Ponieważ żaden facet nie lubi być budzony.
- Chyba, że robi to odpowiednia dziewczyna. – zachichotała,
wypychając mnie za drzwi za pomocą swoich dłoni.
- Nie powiedziałaś tego, prawda? – zaśmiałam się, kiedy
wymusiła na mnie ruszenie korytarzem w kierunku jego pokoju. Zatrzymując się
przed zamkniętymi drzwiami, wzięła dłonie z tylnej części moich ramion i
odsunęła się.
- Idź go obudź.
- Już cię nie lubię. – zmrużyłam na nią oczy, ale nie byłam
zdolna powstrzymać małego uśmiechu pojawiającego się na moich ustach. Miałam to
przeczucie, że w końcu znalazłam przyjaciółkę, ale zaraz moją głowę zaprzątnęła
myśl o niej dowiadującej się o moim tacie, po czym z pewnością uzna mnie za dziwaka.
- Po prostu to zrób. – zachichotała, kiedy powoli
przekręciłam klamkę i otworzyłam drzwi. Moje oczy przeniosły się z jej
rozbawionej twarzy na jasno oświetlony pokój. Drewniane meble pomalowane były
na czarno, a łóżko miało baldachim z białą pościelą i zasłonami, które
prezentowały jego kształt.
Tak jak w każdej innej części domu, podłogę pokrywały
drewniane panele, po których z łatwością manewrowały moje stopy ubrane w
skarpetki. Leżała tam sylwetka osoby zaplątanej w pościel i kiedy podeszłam bliżej,
mogłam zlokalizować burzę krótkich, prostych brązowych włosów.
Połowa górnej części jego torsu była odkryta. Dobrze
zbudowane bicepsy i klatka piersiowa poruszały się synchronicznie wraz z
oddechem. Zarost naokoło jego ust, na policzkach i brodzie dodawał mu wieku i
musiałam przyznać, że był dość atrakcyjny.
Jego delikatny oddech był jedynym odgłosem w pokoju, kiedy
powoli położyłam dłonie na ciepłej, nagiej skórze jego ramion i lekko nimi
potrząsnęłam. Jęknął w proteście, zanim przewrócił się na plecy i przeciągnął.
Czekałam nerwowo, aż otworzy oczy, ale nie zrobił tego, z powrotem wracając do
poprzedniej pozycji.
Westchnęłam i zdecydowałam się spróbować obudzić go jeszcze
raz. Tym razem potrząsnęłam nim mocniej. Wymamrotał ochrypłym porannym głosem: już. Długie rzęsy zatrzepotały o jego
delikatnie wyglądającą skórę na policzkach, kiedy walczył, żeby podnieść
powieki. Mój oddech zadrżał lekko, kiedy jego jasno niebieskie oczy spotkały
moje, a mały uśmieszek uformował się na jego zaokrąglonych ustach.
- Dzień dobry.
Jeśli przeczytałaś to proszę zostaw komentarz! :)
Po prostu uwielbiam to opowiadanie, nie mogę się już doczekać następnego rozdziału! :)
OdpowiedzUsuń@Stromundenergie
Kocham to ff, jest takie ... przyjemne :) milo sie je czyta :) nie moge sie doczekac az Rose pojdzie na strych do Harry'ego :) :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny z niecierpliwoscia :D
Świetne :) Kocham tego bloga i nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3
OdpowiedzUsuńUwielbian to ff... ale ja chcę już następny rozdział, no !!! Masz bardzo fajny styl pisania... taki lekki... czekam z nieierpliwością <33
OdpowiedzUsuńPo prostu boski. Bardzo mi się podoba. Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńBoski !!!
OdpowiedzUsuńBoskie *-* Uwielbiam te ff <33
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)
OdpowiedzUsuńWOW, ROSE POZNAŁA CHARLIEGO I LISĘ ;OO
OdpowiedzUsuńCIEKAWE CO Z HARRYM.... CZEKAM NA NN <3 ILY
to ff jest takie gsksgsksgskshsk i genialne i doskonałe ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział <3
/@justin_ma_swag
Aaaaaaaa Kocham Kocham Kocham Kocham!! tak długo czekałam na ten rozdział CUUDOWNY JEST PO PROSTU
OdpowiedzUsuńsuper kocham takie ff
OdpowiedzUsuńWow, ciekwie ;) Lubię to ff, jest takie.. inne? W sumie to nie wiem ale na pewno, przyjemnie się je czyta. Jestem ciekawa co powie Hazz na tę sytuację.
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy xx
Rozdział świetny, ale nie było Harry'ego i mam nadzieję, że pojawi się w następnym więc czekam :)
OdpowiedzUsuńUdusze cie czm koniec w takim momencie!!!!!! No wiesz :(
OdpowiedzUsuńNie no zartuje ale tak chcialam wiedziec co stanie sie dalej a tu koniec nagle :(
Jesli chodzi o rozdzial to cudo!!!! KOCHAM KOCHAM KOCHAM TO OPOWIADANIE!!!!!!
Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu :**
♥♡♥♡♥
@andrejjj99
Uwielbiam to xx :*
OdpowiedzUsuń@mm_zuzu
Szczerze, to z deka dziwna wydaje mi się ta sytuacja z budzeniem. Ogólnie opowiadanie zapowiada się naprawdę genialnie! Dzięki, że tłumaczysz .xx
OdpowiedzUsuńKOCHAM <3 TYLKOO CHCE WIĘCEJ HAZZY XD
OdpowiedzUsuńŁołoło niezle tez chce mieszkasz z nowymi fajnymi znajomymi hahaha
OdpowiedzUsuńCzekam za spotkania na strychu xxxx
Do nastepnego
Jeju! Cudne jak zawsze! :D
OdpowiedzUsuńWięcej Harregoooooo! :D
Kiedy dodasz następnego? :)
omggg *-*
OdpowiedzUsuńCudowne :D
OdpowiedzUsuńTo ff jest świetne :)
Aaaaaale fajnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńI zmieniłaś wygląd, szczerze przyznam, że podoba mi się ten nowy <3
Rozdział świetny, szkoda że nie było dzisiaj Harrego ale mam nadzieję, że nast rozdział nam to zrewanżuje hihihihi
Kocham Cię i dziękuję za wszystko <3
@mysweetloouis
Rozdział Super :) Tylko wielka szkoda że nie było w nim Harr'ego... Trudno na pewno będzie w następnym :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next! :)
Dodaj szybko :D <3
@Minkaaa6
AAA brak Harry;ego :D
OdpowiedzUsuńale czekam na następny rozdział :D
Ponieważ : się zakochałam w tym <3 ♥
ohh yeeaaa :D <3
Loffki kisss i uściskii :* !
GENIALNY! <3
OdpowiedzUsuńnadal zastanawiam się co Harry miał na myśli mówiąc to ... ehh i chyba nie dojdę do prawdy ..
zabrakło mi Harrego w tym rozdziale ;c Ale tak jest ŚWIETNY <3
Rose i Lisa *,* to będą przyjaciółki. :D
hhahhaha , Charlie. ;p
coś mi się wyjadę, że w następnym rozdziale dużo się wydarzy ... dlatego czekam na niego z niecierpliwością <3
No uwielbiam *,*
pozdrawiam. :)
@loostiindreaams
MMMMN. *.* Tego jak niesamowity jest ten rozdział nie da się wyrazić słowami. Idealniw przetłumaczone. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ;*
Czekam niecierpliwie.
Ola
Awww jaki wspanialy rozdzial ! Czekam zniecierpliwiona na nastepny, dziekuje kochanie xx
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!!
OdpowiedzUsuń@xcandyxshopx
Kocham to ff! ♥
OdpowiedzUsuńJest ono takie hmm inne?
Dziękuję za to że poświęcasz swój czas na tłumaczenie :)
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;D